sobota, 5 grudnia 2020

B/Y Organism: "The New Beginning" (Alessa Records, 2020)


Wytwórnia Alessa Records, mająca na swoim koncie albumy takich wykonawców jak David Kikoski, Uri Caine czy John Abercrombie, tym razem zdecydowała się - nie bez powodu, jak się okazuje - na wydanie debiutanckiego albumu międzynarodowej formacji B/Y Organism. Powstała w Pradze grupa, na swojej płycie "The New Beginning" prezentuje w pełni autorski materiał przy użyciu niecodziennego instrumentarium: organy, fortepian, Fender Rhodes, gitara, bałałajka, duduk i perkusja, a wszystko to przyprawione jest dyskretną oprawą syntezatorów.


Nazwa zespołu pochodzi od pierwszych liter nazwisk jego liderów: młodego czeskiego pianisty: 21- letniego Daniela Bulatkina i starszego o 11 lat, rosyjskiego gitarzysty: Kirilla YakovlevaDaniel Bulatkin na swoim koncie ma współpracę m.in. z Ulfem Wakeniusem, Garym Husbandem, Tineke Postmą i Justinem Faulknerem, podczas gdy Kirill Yakovlev był uczniem samego Davida Dorůžki, jest także cenionym sidemanem i liderem zespołu Cririlic. Pełen skład, w jakim nagrany został album "The New Beginning" przedstawia się następująco:

Daniel Bulatkin – organy, fortepian, syntezatory; Kirill Yakovlev  – gitara, duduk, bałałajka, instr. perkusyjne, syntezatory; Utsi Zimring i Petr Nohavica – perkusja, instrumenty perkusyjne; Allison Wheeler i Jonathan Ramirez - wokal.


Na niemal 70- cio minutowy program składa się 11 autorskich kompozycji zespołu: 1. "F-Major Tune"/ 2. "Duduk Interlude"/ 3. "Water World Symphony"/ 4. "Anavi" 5. "Lady of the Lake"/ 6. "June 17th"/ 7. "Love Letters"/ 8. "Early Blues"/ 9. "Slide Blues"/ 10. "13.7.13"/ 11. "Flow" (Outro).

Niesamowitą wydaje się myśl, że konceptualny album, pełen błyskotliwych pomysłów i nowatorskich rozwiązań, a  także odważnych podróży po muzycznych gatunkach, jest dziełem debiutanckim... Zarówno bowiem technika, jak i koncepcja czy realizacja, z całą pewnością stawiają album na podium tegorocznych dokonań w zakresie muzyki okołojazzowej. Muzyka improwizowana z pełną gracją i uwodzicielską mocą wyciąga tu swoje macki w kierunku rocka czy bluesa, ale nie braknie także wyraźnych nawiązań do world music czy ambientu. W efekcie otrzymujemy niesłychanie barwne środowisko dźwiękowe, które ujmuje, otumania, zachwyca i zadziwia, jednocześnie hipnotyzując odbiorcę i czyniąc z niego swojego oddanego fana. 

Znajdziemy tutaj przepiękne ballady, będące okazją dla odłożenia na moment gitary elektrycznej i tym samym sięgnięcia po klasyczny instrument czy też zaprezentowanie przez świetnego gitarzystę techniki slide. Nie braknie też jednak mocnych elementów fusion, czy, jak w przypadku zamykającego płytę outra, klimaty r'n'b. Największą jednak pod względem stylistycznym ciekawostkę stanowi zawierający elementy flamenco utwór "13.7.13" oraz cudownie rozbudowany, pobudzający wyobraźnię w sposób naprawdę rzadko spotykany, utwór "Early Blues" ze znakomitą pracą gitarzysty. Niesamowicie dobrą "robotę" wykonuje także drugi z liderów, dysponujący wyśmienitym instrumentarium, a także pozostali muzycy składu, budujący klimat i poszerzający przestrzeń, ubierający ją w bajecznie cudowne barwy. 

Efektem jest pięknie dopracowany pod każdym względem, znakomity album, którego słuchać można w zasadzie bez końca. Prócz niepodważalnych walorów dźwiękowych, obcując z albumem zyskujemy niesamowity powiew świeżości, nadziei, jakiejś takiej ... zieleni dla duszy w samym środku zimy. Coś, co wystroi nas w jeszcze piękniejsze emocje i nada jeszcze większego blasku stanowi naszego ducha, niż coraz częściej pojawiające się, z racji pory roku, świąteczne nagrania czy migocące światełka najzieleńszych drzewek. Ja z całą pewnością mogę zaznaczyć już dzisiaj, że jest to album, do którego często i z przyjemnością największą zamierzam powracać.

O płycie przeczytamy również na portalu LongPlay, do czego serdecznie zachęcam /link/.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz