wtorek, 14 października 2014

Maciej Grzywacz: Black Wine (Black Wine Records, 2011)




"Black Wine" jest czwartym autorskim albumem Macieja Grzywacza - trójmiejskiego gitarzysty, kompozytora i aranżera.  Nagrany w trio: Maciej Grzywacz - gitara, Yasushi Nakamura - kontrabas oraz Clarence Penn - perkusja zdumiewa szeroką paletą barw, niesamowitą techniką gry, zarówno nowojorskich muzyków, jak i naszego rodzimego gitarzysty oraz ujmującą umiejętnością przeprowadzania słuchacza przez najróżniejsze stany ducha.

---------------------------------------------------------------------------------

Spis utworów: "Zoom Zoom", "Even Eights", "Brothers", "Black Wine", "A Song", "No Changes", "Akurat".

Autorem wszystkich kompozycji, poza "Zoom Zoom" i tytułowym "Black Wine" (oba autorstwa Clarence'a Penna) jest gitarzysta i lider składu - Maciej Grzywacz.

---------------------------------------------------------------------------------

Współproducentem płyty jest gdańska szkoła muzyczna Rafała Szyjera i Ewy Dyro - Musiccollective.

Płytę otwiera lekka, melodyjna kompozycja perkusisty zatytułowana "Zoom Zoom", lekko funkująca, płynąca fantazyjnie z zaczepną nutą. Utwór ten charakteryzuje zadziorna gitara lidera, rozszalała perkusja, a także fantastyczne partie basu, rozkwitające w świetnym basowym solo. Niesamowicie urzeka końcówka utworu, kiedy to rozszalała perkusja "wychodzi wręcz z siebie" pośród dźwięków prowokującej ją gitary. "Even Eights" natomiast to taka muzyczna cisza przed burzą, otaczająca niepokojem, gdzie łagodniejsza melodia oraz pozornie lekka i beztroska gitara zapędzane są w obszary atmosfery gęstniejącej pod napiętymi grubymi strunami niecierpliwego basu w rękach Nakamury. W spokojniejsze rytmy baśniowej ballady porywa nas następująca tuż po niej kompozycja "Brothers", wypełniona cudnymi partiami gitary srebrzącej się pełnią dźwięków rozpryskujących się na słuchacza z baniek mydlanych formujących się gdzieś ponad nami naszych najskrytszych marzeń. Tu również oczarowuje i zniewala cudowny, ciepły bas wypływający spod palców Nakamury...

W samym środku albumu na słuchacza czeka przepiękna kompozycja tytułowa - "Black Wine", zapisująca się w świadomości niezwykle chwytliwą melodią, wspaniałymi riffami powtarzanymi do upojenia, jednocześnie zaskakująca jednak swą wielobarwną różnorodnością oraz zadziwiającą techniką gry trójmiejskiego gitarzysty. "Black Wine" to jednak również czyste szaleństwo wspaniale rozimprowizowanej perkusji, porywającej słuchacza w niezbadane obszary swojej własnej wyobraźni... Basista składu natomiast chwyta za swoją czarodziejską różdżkę, oczarowując słuchacza w cudownie ciepłym, rozbudowanym intro utworu o tytule "A Song" - kolejnej rewelacyjnej ballady z łagodną, oszałamiającą niespotykanym ciepłem gitarą lidera. Album kończy wspaniały utwór "Akurat", poprzedzony fantazyjnym, ciepłym, podszytym wspaniałym basem "No Changes" - utworem przepięknie zróżnicowanym, z cudowną polemiką gitarowo - perkusyjną.

Reasumując - "Black Wine" to świetny, wyrafinowany album, o ciekawej, karkołomnej momentami konstrukcji, pokazujący w jak wiele różnych niezbadanych ścieżek może wyprowadzić nas niepozorny spacer rozpoczynający się w głównym nurcie jazzu.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz