poniedziałek, 5 stycznia 2015

Pat Metheny: Secret Story (Geffen Records, 1992)






Pat Metheny, dziś sześćdziesięcioletni gitarzysta, nagrał w swoim życiu wiele wspaniałych albumów, a nagrywał dla takich wytwórni jak: ECM, Verve, Geffen czy Blue Note. Jak dotąd, zdobył on dwadzieścia nagród Grammy, w tym jedną z nich za doskonały w każdym calu, pełen dźwiękowo - wizualnych tajemnic album CD zatytułowany "Secret Story". Obok samego Pata Metheny'ego (gitary, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, fortepian, instrumenty perkusyjne) oraz London Orchestra prowadzonej przez Jeremy'ego Lubbocka, na albumie słyszymy wielu innych doskonałych muzyków (jak na przykład Charlie Haden), których nazwiska zamieszczono pod tytułami kolejnych utworów, w pięknie wydanej, intrygującej książeczce skąpanej w rzece Pat'owych tajemnic.

---------------     Spis utworów:     ---------------

"Above the Treetops", "Facing West", "Catherdal in a Suitcase", "Finding and Believing", "The Longest Summer", "Sunlight", "Rain River", "Always and Forever", "See the World", "As a Flower Blossom (I am Running to You)", "Antonia", "The Truth Will Always Be", "Tell Her You Saw Me", "Not to Be Forgotten (Our Final Hour)".

--------------------------------------------------------------------------------

W 2007 roku album doczekał się reedycji Deluxe Edition, na której pojawiło się pięć dodatkowych nagrań: "Back in Time", "Understanding", "A Change in Circumstance", "Look Aheah" oraz "Et Si C'était La Fin". W mojej prywatnej kolekcji znajduje się jednak pierwotnie wydany album z roku 1992 i o nim właśnie dziś chciałabym kilka słów spisać w moim muzycznym pamiętniku.

Pomyślmy o jakimś wspaniałym obrazie - takim, którego sedno znajduje się głęboko pod warstwą zewnętrzną - ukryte gdzieś pomiędzy widocznymi gołym okiem drzewami rozchylającymi przed nami zasłonę tajemnic. Obraz, z którym obcujemy, dając się poprowadzić wskazaną ścieżką gdzieś poza widoczne ramy, wysoko w prześwit ponad kurtyną drzew... Jakże opisać taką duchową wręcz wędrówkę komuś, kto nie był jej świadkiem, kto sam jej nie podjął, nie poznał, nie dotknął... ?

Są dzieła, których nie sposób opisać, nie odzierając ich z subtelnej warstwy piękna stanowiącej pewnego rodzaju klucz do ich poznania. Z obawy przed nieuniknioną profanacją, nie mam odwagi - ani też nie widzę celowości - podejmowania analizy niniejszej płyty, ryzykując odarcie jej z precyzyjnie skomponowanych szat na części pierwsze.

"Secret Story" to po prostu przepiękna opowieść utalentowanego artysty o tym, co w jego duszy najwrażliwsze i najdelikatniejsze. To niekończąca się historia bajecznie skomponowanych ścieżek pośród nieziemskich ogrodów dźwięków, a każda z nich prowadzi na inny mostek, na którym można przystanąć na chwilę i wsłuchać się w szum płynącej pod nim rzeki tajemnic. To nieopisanie fascynująca, pełna ekspresji - ale i ogromnej siły płynącej ze spokoju duszy - baśń dla tych, którzy szukają i oczekują od życia więcej, chcących nie tylko słyszeć dźwięki, ale ... w nie wniknąć, w nich żyć i oddychać.

Album ten tworzy nierozerwalną całość, prowadząc słuchacza piękną muzyką ocierającą się momentami o bardzo odległe czasy i miejsca, kiedy jeszcze człowiek był w pełni świadom ogromnej mocy tkwiącej w jego duchowości. Coś, co tak wielu z nas zatraciło w toku rozwoju cywilizacyjnego, burząc w sobie równowagę sił pomiędzy umysłem a duchem, powraca nagle ze zwielokrotnioną siłą, wprowadzając odbiorcę w pewnego rodzaju trans, w którym doznaje on - w toku fascynującej, baśniowej wędrówki w głąb siebie samego - prawdziwego katharsis.

W "Secret Story" uczestniczymy niczym w najdoskonalszym filmie o ... sobie samym, w którym poznając własne najbardziej skrywane, najboleśniejsze nieraz tajemnice, nieuchronnie zagęszczamy atmosferę wewnątrz własnych myśli i duszy, prowadząc do stałego zwiększania napięcia, aż wybucha ono nieposkromioną siłą, dając na koniec swoiste oczyszczenie i spokój. Najbardziej ekstremalna i zarazem fascynująca podróż przez własne uczucia i pragnienia, dająca odwagę by dotknąć niezwykle wrażliwej osłonki najskrytszych marzeń, bez obawy zbudzenia ich z tak niepotrzebnie wydłużonego snu.

Choć jest to płyta pełna nieopisanie fascynujących dźwięków, jakimi karmią nas prawdziwi wirtuozi oraz bajeczna orkiestra rodem z najdoskonalszych marzeń sennych, nie sposób poddać ich jakiejkolwiek analizie. Wszystko płynie jedną, wspólną rzeką tajemnic, pełną niespodziewanych zakrętów, docierającą do odległych plemion, znających lekarstwo na każdy ból duszy. 

Należy więc zapomnieć o słowach, odłożyć na bok wszelkie miary i wagi i poddać się bezkresowi piękna, jakie ukryte jest w sekretnych opowieściach gitarowego wirtuoza. Ruszyć w podróż marzeń!

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz