poniedziałek, 19 stycznia 2015

Filharmonia Dowcipu: Poznań, Teatr Wielki, 18.01.2015




Filharmonia Dowcipu to nowatorski, niezwykle ciekawy projekt, w którym na scenie - podczas ponaddwugodzinnego widowiska słowno - muzycznego z elementami doskonałego teatru, mierzą się: pianista i jednocześnie lider zespołu - Pan Waldemar Malicki oraz dyrygent 19-sto osobowej orkiestry symfonicznej - Pan Bernard Chmielarz. A z czym - i kim - się mierzą...? Mierzą się z sobą nawzajem, z utalentowaną, lecz jakże "niesforną" orkiestrą, wdającą się niejednokrotnie w sceniczne polemiki z przedkładającym nad wszystko rolę fortepianu (oraz - rzecz jasna - pianisty) liderem, z dwojgiem niesamowicie utalentowanych solistów operowych, a także z własnym, nieraz naprawdę zaskakującym talentem, objawiającym się dokładnie w tym, czego najmniej byśmy się po nich spodziewali. Więcej o samym projekcie dowiedzieć się można przenosząc się na jego stronę internetową - wystarczy kliknąć w zamieszczone poniżej logo, zapożyczone z tejże strony.

18 stycznia 2015 roku Filharmonia Dowcipu zawitała też do Poznania, by zagrać koncert w Teatrze Wielkim. Ogromna sala gmachu Opery i tak nie była w stanie pomieścić wszystkich zainteresowanych. By zaspokoić apetyt wszystkich fanów pragnących usłyszeć ich tego dnia w Poznaniu, zespół zdecydował się na dwa koncerty tego samego dnia. Pierwszy z nich odbył się, wypełniając salę po brzegi, o godzinie 17:00, drugi natomiast, w którym miałam przyjemność uczestniczyć - o godzinie 20:00. Niesamowite, jak szybko i łatwo można wypełnić tak olbrzymią salę widzami, którzy na samo już pojawienie się idola na scenie reagują gromkimi brawami... Sala dosłownie pękała w szwach! Ja osobiście, wraz z moim Mężem, miałam przyjemność słuchać i obserwować muzyczne widowisko z samego środka najwyższego rzędu.

Może powinnam zacząć od powodu, dla którego udałam się na ten spektakl... Otóż, czytelnikom Babskiego Ucha na pewno dawno już rzuciła się w oczy moja ogromna i bezgraniczna miłość do polsko - norweskiego zespołu Mirosława "Carlosa" Kaczmarczyka: Loud Jazz Band. Jest to grupa, w której każdy z członków poraża wręcz doskonałością w swoim fachu, dlatego też staram się zawsze wykorzystać każdą możliwą okazję, aby posłuchać każdego z nich na żywo. Perkusjonalistą składu, współtworzącym Loud Jazz Band od samego początku, jest wspaniały muzyk i fantastyczny człowiek - Pan Maciej Ostromecki. Tak się składa, iż pełni on również rolę perkusisty w Filharmonii Dowcipu... Stąd też moje ogromne zainteresowanie projektem i niepodważalna decyzja, by udać się tego dnia do Teatru Wielkiego.

Spotkanie z perkusistą tuż przed koncertem na pewno rzuciło swoisty urok i czar, otwierając mnie jeszcze bardziej na wszelakie dobrodziejstwa widowiska, nie ulega jednak wątpliwości, iż - nawet próbując spojrzeć czysto obiektywnie - był to spektakl wspaniale przygotowany i zrealizowany. Pomimo kabaretowego charakteru, wydarzenie z całą pewnością nazwać można pełnoprawnym koncertem, który w żadnym wypadku nie był przegadany. Już sam początek, kiedy światła zaczęły nagle "schodzić ze sceny", poszukując - kogoś lub czegoś - pośród widowni, by trafić wreszcie na dwoje zakapturzonych solistów w czarnych strojach, posuwających się wolnym krokiem ku scenie z ... "Ameno" na ustach, był prawdziwym zaskoczeniem i strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o zdobycie zainteresowania widzów. Zachwycali wspaniali instrumentaliści, naprawdę świetnie rzeczy wyczyniał dyrygent ze swoją orkiestrą, a i utwory płynące ze sceny stanowiły bardzo smakowite kąski. Znakomite były przejścia pomiędzy utworami, doskonała wirtuozeria solistów, mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz naprawdę ciekawie prowadzone widowisko jako całość. Do tego, na co należy zwrócić szczególną uwagę - doskonała gra świateł oraz niesamowicie piękna wręcz realizacja dźwięku. Myślę, iż projekt Filharmonia Dowcipu to naprawdę znakomity sposób na zasianie bakcyla doskonałej muzyki na gruncie, na którym dotąd nie miała szans wykiełkować... Doskonała sprawa! Moją "perełką", jak można się łatwo domyślić, było jednak wybrzmiewające mi w uszach do tej pory cudowne solo, jakim nakarmił nas Maciej Ostromecki, nawołując do boju zielonookiego tygrysa rządzącego jego rozbudowanym zestawem perkusyjnym. Prawdziwie piękna muzyczna "dżungla" z ciepłym, przyjemnym deszczykiem emocji, podmuchami niosącego ulgę w gorącym klimacie wiatru i wszystkim, co tylko najpiękniejsze i pozwalające pobujać w obłokach. Nie tylko moje oczekiwania, ale i marzenia, zostały spełnione. Oczarowana była również cała tak licznie zgromadzona publiczność, która kilkukrotnymi owacjami na stojąco nie pozwalała artystom na zejście ze sceny (!!!). Poznań ... rozkochał się, całkowicie!

W ramach spełniania marzeń, perkusista złożył również autografy na moich albumach, na których gra, a także zgodził się na pamiątkowe zdjęcie:

Pan Maciej nagrał też kilka słów dla słuchaczy audycji LongPlay, a co dokładnie powiedział i jaki utwór zespołu Loud Jazz Band pojawi się znów w Radio Aspekt, dowiemy się już 20 stycznia, słuchając audycji LongPlay w godzinach 19:00 - 20:00. Zapraszam serdecznie.


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz