sobota, 25 listopada 2017

Helge Lien Trio: Guzuguzu (Ozella Music, 2017)




"Guzuguzu" to dziewiąty już album fenomenalnej norweskiej grupy Helge Lien Trio, opublikowany przez znakomitą wytwórnię - Ozella Music. Myślą przewodnią albumu jest podjęty przez kompozytora i jednocześnie pianistę, Helge Liena, temat swoistej melodii słów ("If music is a language, then maybe, vice versa, words can be used to imitate specific sounds..."). Na płycie odnajdziemy osiem kompozycji, których tytuły w zdecydowanej większości (prócz "Jasmine") stanowią japońskie słowa dźwiękonaśladowcze. Dziewiąty utwór, "Hummingbird", nie znalazł się ani na płycie CD, ani - na winylowej, jednakże dla obu formatów podany jest link umożliwiający pobranie go ze strony internetowej.

Album zachwyca w pierwszej kolejności piękną okładką, co jest typowe tak dla Ozelli, jak i dla niesłychanie wrażliwego muzyka, jakim jest Helge Lien.

Strona A: "Gorogoro" /thundering/, "Guzuguzu" /moving slowly/, "Nikoniko" /smiling/, "Garari" /completely/

Strona B: "Jasmine", "Chokichoki" /cutting/, "Kurukuru" /spinning around/, "Shitoshito" /raining qietly/

Skład tria pozostaje - szczęśliwie - niezmienny: Helge Lien - fortepian, Frode Berg - kontrabas, Per Oddvar Johansen - perkusja.

Chociaż muzyka Helge Liena zawsze niosła nie tylko niesamowicie wielki ogrom piękna i harmonii, lecz także - tajemnicę, magię i wrażenie obcowania z świętością; to tegoroczna płyta "Guzuguzu" - jakkolwiek niemożliwym wydawać by się to mogło - łamie wszelkie dotychczasowe zasady, podnosząc jeszcze wyżej poprzeczkę. Tak, jak punkt wyjścia dla kompozycji zawartych na płycie stanowiła pewnego rodzaju konfrontacja słów z dźwiękami, tak w zakresie formy muzycznej mamy tu do czynienia z przenikaniem się improwizacji z myślą kompozycyjną. Sam Helge Lien w następująco piękny sposób wyraża się na temat równowagi oraz sensu balansowania pomiędzy nimi:




"For me, improvisation and composition are inevitably intertwined. I always strive to be a composer when I improvise,and I always use improvisation as one of my main tools when I compose. The composing part is theframework, which makes sure the listener is safely transported through the musical stories. Improvisation, on the other hand, creates surprises and an unpredictable and living stream of music.

/"Dla mnie improwizacja i kompozycja są nierozerwalnie splecione. Zawsze staram się być kompozytorem, kiedy improwizuję i zawsze używam improwizacji jako jednego z moich głównych narzędzi podczas komponowania. Częścią komponowana stanowi ramę, która zapewnia słuchaczowi bezpieczny transport poprzez muzyczne historie. Z drugiej strony, improwizacja tworzy niespodzianki i nieprzewidywalny i żywy strumień muzyki."/




Utwory, jakie znajdziemy na płycie, mimo zabawnie brzmiących tytułów, stanowią prawdziwie genialne i dojrzałe dzieło, w którym zasłuchać można się bez granic. Frode Berg nie szczędzi słuchaczom romantycznych dźwięków wydobywających się podczas gry techniką arco, czarując smyczkiem niczym najpotężniejszy magik. Tak naprawdę, to właśnie on, uzbrojony w smyczek, przykuwa uwagę i kradnie serca od pierwszych niemal dźwięków płyty. Niebywałe jest również to, co już w pierwszych dźwiękach "Gorogoro" czyni sam Helge Lien - jego pełna pasji gra na fortepianie, choć - usiłująca zachować pewien dystans i chłód - kusi niezwykłym wnętrzem kryształowych dźwięków, do którego za wszelką cenę pragniemy się dostać. Tymczasem Per Oddvar Johansen wzbudza potężne opary magii, niesione skrzydełkami maleńkich motyli z największą delikatnością. Piękno - nie może mieć granic. Nie - w przypadku tego tria! Tytułowy utwór, podobnie jak jego poprzednik - tak naprawdę od zabawy tempem rozpoczyna przekazywanie znaczenia słowa, które wyrazić pragnie. Skoncentrowany fortepian maluje przedziwnie zachwycające krajobrazy muzyczne, podczas gdy sekcja rytmiczna pompuje w dźwięki oddech, budząc je do życia. Mamy tu piękne, prawdziwie żywe improwizacje skłaniające do porzucenia głównej ścieżki i zachłyśnięcia magią tego, na co zazwyczaj nie zwracamy uwagi, pochłonięci obraną, najprostszą drogą do celu. Utwór pełen emocji i jednocześnie - wspaniale monumentalny. To zresztą znak firmowy fortepianu Helge Liena - ciepło ukryte w pełnym rozmachu pięknie najwyższych lotów!

Analogowe brzmienie płyty winylowej największe chyba znaczenie, zwłaszcza na pierwszej stronie, ma podczas słuchania "Nikoniko" prowadzącego do fantastycznej solówki Frode Berga - takiego ciepła oraz takiej głębi nie wyłowimy łatwo z odtwarzacza CD... Również fortepian brzmi tu zaskakująco "płynnie" w swym rozmarzeniu... tak, że - gdy się kończy utwór, z ust prawie wydziera się okrzyk protestu! Ostatni utwór na tej stronie, najdłuższy zresztą na całym albumie, w przewyborny sposób rozpoczyna Per Oddvar Johansen. Zjawiskowe intro podjęte zostaje przez Frode Berga, po czym na scenę wkracza niezwykła moc fortepianu Liena. Niebywała intymność, której możemy przyjrzeć się z takiego bliska w "Garari" objawia się w każdym z utworów zawartych na płycie, w całym kalejdoskopie onomatopeicznym, wiodącym nas od potęgi groźnych, odległych grzmotów, po subtelność miękkiego, spokojnego deszczu.

Drugą stronę otwiera piękna, medytacyjna wręcz kompozycja "Jasmine", łącząca piękno nordyckich, krystalicznie czystych dźwięków z elementami orientalnymi. Można by powiedzieć, że tak, jak nie można słuchając jej - nie zakochać się od razu w jej dźwiękach, tak samo - nie znając najprawdziwszej miłości, nie odkryjemy w pełni jej zjawiskowo kuszącej urody. "Jasmine" to wyborny, pełnen majestatu utwór, w którym sekcja rytmiczna zmienia się w prawdziwych magików, prowadząc wzniosły artystyczny dialog z fortepianem lidera. Utwór, za którego wykonanie Per Oddvar Johansen powinien wręcz dostać medal! Staje się w jednej chwili najprawdziwszym architektem tworzonej dla nas i na naszych oczach krainy dźwięków... Perkusja wycięta ze świata marzeń!

Podniosły nastrój przerywa wspaniała, pozornie lekka w odbiorze, swawolna kompozycja "Chokichoki" z roztańczonym efektownie fortepianem i rozbrajająco "zalotnym" kontrabasem Berga. Mniej więcej w połowie utworu, to właśnie improwizacja Frode Berga stanowi pełen przełom, prowadzący do rozmarzonych, sennych impresji całego tria, snujących się w przestrzeni pomiędzy improwizacją a kompozycją - w strefie tak ukochanej przez genialnego Helge! Trzyminutowa "Kurukuru" uwodzi zalotnymi dźwiękami fortepianu otaczającego słuchacza z każdej strony, przywodząc na myśl dziecięcą zabawkę: hula - hop. Warto zatrzymać się w tej krótkiej chwili, kiedy ten z pozoru zabawny fortepian w mistrzowski sposób okrąża całą przestrzeń - to jeden zaledwie z naprawdę wielu genialnych rozwiązań kompozytora, wplecionych w niepozornie lekką, zabawną melodię. U Helge Liena - nawet zabawa być musi, jak widać, na naprawdę najwyższym poziomie. Warto też znowu z pokorą i zadumą zasłuchać się w to, co pod koniec czyni Frode Berg... Ostatnim okienkiem przeglądanego kalejdoskopu dźwięków jest przepiękna kompozycja "Shitoshito", pełna poezji, tęsknoty i ciepła. Tu właśnie od samego początku wyraźna jest formuła tria jazzowego - kiedy fortepian śpiewa swą przepiękną pieśń, wzmacniany potęgą i ciepłem kontrabasu, a dźwięki perkusji zamykają wszystko w odpowiednim klimacie. Co za wdzięk, powab, maestria!

Tak, jak początkowo zakochana byłam bez reszty we wcześniejszej płycie tria Helge Liena, "Badgers and Other Beings", wzbraniając się wręcz przed poznaniem jej następczyni - o której dziś mowa, tak dziś, z pełnym przekonaniem powiedzieć mogę jedno - czego tylko Helge Lien dotknie, staje się doskonałością! "Guzuguzu" polecam więc, ogromnie, wszelkim poszukiwaczom prawdziwego piękna!


Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz