piątek, 22 listopada 2013

Piotr Lemańczyk: "Village Time" (BCD Records, 2007)






"Village Time" to album przepełniony starym, dobrym jazzem. Płytę rozpoczynają radosne dźwięki saksofonu tenorowego (Adam Pierończyk) w utworze "Foreground", rozbrzmiewające pośród jasnej, tryskającej energią perkusji (Krzysztof Gradziuk) i hipnotyzującego wręcz kontrabasu (Piotr Lemańczyk). Po wprowadzeniu do utworu następuje w nim jakby rozbicie na dwie części – jakby w jednym uchu prowadził słuchacza w nastrój Adam Pierończyk, a w drugim – Piotr Lemańczyk. Są to dwie jakby odrębne części jednego organizmu, które schodzą się następnie w jedną całość, zostawiając pole do popisu Maciejowi Grzywaczowi (gitara). Słychać i czuć, że Panowie nie tylko grają, ale wspólnie przeżywają tą piękną i jakże głęboką muzykę.
Kontrabas z perkusją rozpoczynają utwór numer 2 – "No Matter Blue". Perkusja tak lekka w poprzednim utworze, tu zdaje się tworzyć nierozerwalną całość z pięknym, ciężkim brzmieniem kontrabasu, rozchodząc się nie tylko w uszach, ale i w całym ciele słuchacza. Do tego dochodzą jakby przytłumione, przyprawione ciemną barwą dźwięki saksofonu tenorowego oraz gitary. Niesamowicie wielkie musi być porozumienie i wyjątkowo precyzyjnie określony wspólny cel Muzyków, gdyż sprawiają wrażenie, jakby kierowani byli jedną ręką, ulepieni z jednej masy.
 "Freak Out Zone" znowu rozbrzmiewa radością i szczęściem w przestrzeni określonej dźwiękami kontrabasu, który otacza magią tak, jakby struny kontrabasu znajdowały się wewnątrz słuchacza i jakby całe piękno tych dźwięków rozchodziło się gdzieś od środka, uzdrawiając i oczyszczając każdą najmniejszą komórkę, każdy nerw. Utwór sprawia wrażenie, jakby dźwiękami saksofonu Adam Pierończyk miał za zadanie pokazać to oczywiste, widoczne gołym okiem piękno, pod którym skrywa się prawdziwy, najpiękniejszy cud w postaci dźwięków kontrabasu.
 "Smile of Bliss" to przepiękna ballada, przy której poza uczuciem, jakby wlewano we mnie same dobre uczucia jak wrażliwość, miłość, cierpliwość i spokój nachodzą mnie też bardziej przyziemne myśli, a mianowicie, że muszę dać ten utwór do odsłuchania komuś, kto nie jest, jak ja, całkowicie zauroczony kontrabasem w ręku Piotra Lemańczyka i zapytać o jego odczucia. Bo w moim przypadku, mimo przepięknej gry Macieja Grzywacza na gitarze oraz prowadzącego utwór saksofonu Adama Pierończyka, serce zaczyna mocniej bić właśnie wtedy, kiedy pojawiają się subtelne dźwięki kontrabasu Piotra, kompozytora wszystkich utworów z tej płyty, będącej jego trzecim albumem autorskim.
 Utwór piąty, "Able to Fly", od pierwszych dźwięków dodaje nam skrzydeł i zabiera w radosną, beztroską podróż w przestworza. Znowu rzuca się "w uszy" niesamowite zgranie Artystów, jak gdyby w tych przestworzach trzymali zgodnie obłoki pod ciałem słuchacza i prowadzili go, idealnie zgrani, w radosny taniec ponad rzeczywistością. Niesamowite, jak "ciężki" kontrabas może wysoko i lekko wznieść się ponad chmury, ponad całą ciemną rzeczywistość. Przepiękna, długa solówka Piotra!
 Kolejny utwór płyty to "Turn to the Mind". Tu, podobnie jak w "Foreground" odnoszę wrażenie, jakby w pewnym momencie drogi Adama i Piotra rozeszły się celowo, napełniając słuchacza z każdej strony innym rodzajem przepięknych dźwięków i rozbudzając pragnienie połączenia ich w całość aby nasycić się ich wspólną doskonałością. Pragnienie to zostaje spełnione po długiej, wspaniałej solówce gitarowej Macieja Grzywacza, prowadząc szalejącą perkusję powoli do końca utworu.
 Ostatnim utworem na płycie jest "Better Half". Utwór ten, choć najkrótszy, "wżera" się w umysł i nie pozwala o sobie zapomnieć. Pełen ciepła, magii, roztaczający wokół słuchacza nadprzyrodzone siły, obdarowując go nadprzyrodzoną mocą. 
Przepiękna płyta i wspaniale zgrany z sobą zespół. Gdyby to był koncert, nie płyta, słuchacze z pewnością nie pozwoliliby Muzykom zejść ze sceny!

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz