niedziela, 9 listopada 2014

Charlie Haden Quartet West: Now is the Hour (Verve, 1996)




O Arcydziełach pisać się nie powinno. Z drugiej jednak strony, zapisując w moim muzycznym pamiętniku wszystkie te najważniejsze i najbardziej dla mnie znaczące albumy i wydarzenia, rzeczą niewybaczalną byłoby nie wspomnieć o czymś tak doskonałym, co spotkało mnie na mojej muzycznej drodze poszukiwań. Choć jest to jeden z albumów, jakie polecił mi naprawdę godny zaufania Przyjaciel, nazywając Charliego Hadena kontrabasistą ze snów, nie sądziłam, że zrobi on na mnie aż tak wielkie wrażenie! Na albumie zatytułowanym "Now is the Hour", poza kwartetem West występującym w składzie: Charlie Haden - kontrabas, Ernie Watts - saksofon tenorowy, Alan Broadbent - fortepian oraz Larance Marable - perkusja; słyszymy także przepiękną orkiestrę smyczkową, której prowadzenia - a także orkiestrowej aranżacji - podjął się Alan Broadbent.


                                                     Spis utworów:

"Here's Looking at You" (Charlie Haden), "The Left Hand of God" (Victor Young), "Reqiuem" (Lennie Tristano), "Back Home Blues" (Charlie Parker), "There in a Dream" (Charlie Haden), "All Through the Night" (Cole Porter), "Detour Ahead" (Herb Ellis, Lou Carter & John Frigo), "Blue Pearl" (Bud Powell), "When Tomorrow Comes" (Alan Broadbent), "Palo Alto" (Lee Konitz), "Marables's Parable" (Charlie Haden) oraz tytułowy "Now is the Hour" (Maewa Kaihau).


Album to prawdziwie wyjątkowy, otwierający odważnie przed odbiorcą bramy do swoich przepięknych ogrodów, kryjących niesamowicie hojne dary dla śmiałków, którzy odważą się ruszyć rzadko uczęszczanymi ścieżkami. Z pierwszymi już obrotami tego niezwykłego krążka w odtwarzaczu, uderza niezwykle baśniowy czar rozkwitający magią cudownej orkiestry smyczkowej, otaczającej subtelnie ciepłym blaskiem wybitnych instrumentalistów kwartetu West. Niesamowita moc i harmonia zdaje się oplatać muzyków, dotykając swoją zaczarowaną wstęgą duszy słuchacza, jakby wyciągała dłoń w geście zaproszenia do wspólnej wędrówki po krainie magii i snów. Nie wiem, jak bardzo trzeba by być pozbawionym wrażliwości i wszelakich uczuć, by zaproszenie takie odrzucić... Ja osobiście, ilekroć sięgam po opisywany album, za każdym razem z największą świętością wręcz przygotowuję się do tej magicznej podróży tak, aby nic nie zdołało mi umknąć... a i tak za każdym razem, odnajduję w niej wiele dotąd niedostrzeżonych zakątków - zupełnie tak, jakby muzyka dojrzewała we mnie tym bardziej, im lepiej ją znam.

Choć najpiękniejszym dla mnie utworem jest bajeczny, rodem z najcudniejszego snu "The Left Hand of God", nie będzie nadużyciem jeśli powiem, że każdy, absolutnie każdy z utworów tej płyty, jest połączeniem największego piękna z najczystszą delikatnością, które - raz przez nas napotkane - nie da o sobie zapomnieć już nigdy. Pełna uroku i czaru, mistyczna płyta swoją konstrukcją wciąga nas w przemyślany sposób w wir wydarzeń, stanowiąc pewnego rodzaju zapis ważniejszych punktów odniesienia, pozostawiając jednak pełną swobodę wyboru ścieżek, jakimi zapragniemy ruszyć. Baśniowy szlak wiedzie przez ballady pięknie utkane z najbliższych i zarazem najskrytszych marzeń, docierając nagle i nieoczekiwanie do rozdzierającego serce potęgą emocji, króciutkiego "Reqiuem" przechodzącego niezauważalnie w dający ukojenie "Back Home Blues". Jest to utwór, w którym orkiestra udaje się na spoczynek, natomiast wspaniale rozegrany kwartet uwodzi nadal słuchacza, który już dawno zdążył zaprzedać swą duszę mistycznym czarodziejom. Tu serce łomocze jak oszalałe w rytm doskonałej, nieopisanie pięknej solówki Hadena, pozostawiającej po sobie pewnego rodzaju niedosyt. Uczucie to jednak znika równie szybko, jak zdołało się pojawić, kiedy w uszach pojawia się na nowo cudny saksofon Wattsa, wsparty genialną wręcz orkiestrą, zostawiającą pastelowe barwy na zataczanych przez saksofonistę kręgach. Kręgach, poza które nigdy nie chcemy już się wydostać, zamykając się w otwartym dla nas gościnnym ogrodzie pełnym marzeń. Jakże trafnym dla opisania tego, co dzieje się w słuchaczu podczas kolejnego utworu jest jego tytuł - "There in a Dream"... kompozycja Hadena, w której kontrabasista w pełni zaspokaja rozbudzony wcześniej apetyt na pełne wdzięku, ciemne, cudownie ciężkie dźwięki wypływające spod strun swojego przepięknego instrumentu. Bez orkiestry nagrany jest również pełen werwy, zawadiacki utwór Portera "All Through the Night" oraz radosny, roztańczony "Blue Pearl" Powella, pomiędzy którymi smyczki wzbogacają wspaniałe brzmienie kwartetu w wypełnionej po brzegi najczystszą magią kompozycji "Detour Ahead". Wspaniały, tęskny saksofon tenorowy, pełen delikatności kolorowych baniek mydlanych fortepian, ciężki, otaczający bezpieczeństwem kontrabas i szumiąca ciepłym wiatrem perkusja docierają do uszu słuchacza, niesione ułożonymi w mleczną drogę kryształkami piękna rodzącego się na strunach urzekająco cudnej orkiestry. Orkiestry, która czaruje dalej w kompozycji pianisty składu, Alana Broadbenta - "When Tomorrow Comes". Przed zamykającym płytę utworem tytułowym, dwie poprzedzające go, niezwykle żywiołowe kompozycje nagrano znów w kwartecie, bez udziału orkiestry, co jednak w żadnym wypadku nie jest w stanie odebrać im ogromnego czaru i zniewalającego piękna. "Now is the Hour" pojawiający się na sam koniec płyty, to jednak powrót magii nie z tej ziemi, delikatność, kruchość, ulotność chwili, owiane przeźroczystością czaru orkiestry smyczkowej, otulone ciepłem ukochanego kontrabasu. Niezwykła magia, siła i moc... Muzyka, która staje się stanem ducha, wodząc go po najpiękniejszych, zapomnianych ścieżkach cudownych ogrodów i parkowych rajów.

Na ogromną uwagę zasługuje również staranność i piękno wydania albumu, z perfekcyjnie dopracowanymi szczegółami, opatrzonego okładką, która potrafi przeciągnąć wrażliwą duszę na drugą stronę, gdzie wszystko może się zdarzyć... Klucz do ogrodu, który otwiera przed nami kontrabasista ze snów, Charlie Haden...


"Now is the hour
When we must say goodbye.
Soon you'll be sailing
Far across the sea.

While you're away
Oh then, remember me.
When you return
You'll find me waiting here".

(Maewa Kaihau, "Now is the Hour")


Wspaniały album, ukazujący jak wiele własnych marzeń śpi w nas głęboko, czekając na odkrycie, a może i spełnienie... Baśń, w którą można tak po prostu wskoczyć i płynąć, nie zważając na to, dokąd nas poniesie.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz