niedziela, 26 kwietnia 2015

Änglagård: Viljans Öga (Änglagård Records, 2012)




Muzyczny świat, pozwalający zwykłemu zjadaczowi chleba odnaleźć na tym malutkim, własnym kawałku kuli ziemskiej bramę do ogrodów i parków, na której wyryte są litery jego własnego imienia, nierzadko zaśmiecany jest postprodukcyjnymi odpadami oraz wszelakim chłamem najróżniejszej maści. Doskonale więc, kiedy niedoświadczony podróżnik wyruszający zuchwale w te niezmierzone krainy zerka co jakiś czas na drogowskazy postawione przez zaufanych mędrców, którzy te szlaki przebyli przed laty, wydeptując dzielnie właściwą drogę ku pięknu nieśmiertelnemu. Mam szczęście, pośród przyjaciół, mieć taką osobę, za którą mogę śmiało ruszać w muzyczne podróże mając absolutną pewność, że zawsze zaprowadzą mnie one ku najpiękniejszym krainom, pozostawiając gdzieś w samym środku muzycznego raju jakiś zaczątek nieśmiertelności... 

Jednym z przepięknych albumów, które na mojej drodze postawił ów Przyjaciel, jest "Viljans Öga" - trzeci studyjny album szwedzkiej grupy Änglagård, specjalizującej się w rocku progresywnym oraz symfonicznym. Zespół, założony w 1991 roku przez Torda Lindmana oraz Johana Högberga, przetrwał jedynie około trzech lat, po czym powrócił z hukiem na scenę w roku 2012, oczarowując wydawnictwem zatytułowanym "Viljans Öga". W "odrodzonej" formacji zmienił się trochę skład muzyków. Podstawowy skład, jaki słyszymy na opisywanej płycie, to: odpowiedzialny również za (wspaniałą!) szatę graficzną - Johan Brand (gitara basowa), Jonas Engdegård (gitary), Anna Holmgren (flet, saksofon tenorowy), Thomas Johnson (fortepian, melotron, syntezatory) oraz Mattias Olsson (perkusja, instrumenty perkusyjne, hałas). Na płycie pojawiają się również: Ulf Åkerstedt (trąbki, tuba basowa), Daniel Borgegård Älgå (klarnet, klarnet basowy, saksofon barytonowy) oraz Tove Törnberg (wiolonczela).

Spis utworów: "Ur vilande", "Sorgmantel", "Snårdom", "Längtans klocka".

Jeśli ktoś nie wie jeszcze, czym jest doskonałość muzycznych wędrówek przez wszelkie - znane, a także nieznane dotąd obszary własnej wyobraźni, - polecam gorąco umieścić w swoim odtwarzaczu właśnie "Viljans Öga". To album, który płynie nieprzerwanie jednym ciągiem niezwykle wciągającej opowieści o wszystkim tym, co największe i najważniejsze, wprowadzając klaustrofobiczny wręcz niepokój w obszernym, gęstym niezwykle lesie pełnym własnych demonów, doprowadzając do implozji najgłębszych lęków i uczuć, zdającej się być najlepszą drogą do narodzenia nowego bytu wewnątrz własnej świadomości istnienia. Pięknie wydana pozycja, obrazami pełnymi zatrważającej wręcz siły i magii skrytej w głębokim smutku i niepokoju, stanowi idealnie dopasowany klucz do krainy wyobraźni słuchacza, który - porzucając codzienność, w pełni świadom czyhających na niego pułapek cierpienia i smutku nieopisanego - oczarowany niezwykłymi dźwiękami oraz obrazami, z największą przyjemnością rzuca się w świat Änglagårdowej rzeczywistości. 

"Viljans Öga" to perfekcyjne umiejscowienie słuchacza na ledwie dostrzegalnej, niebezpiecznie cienkiej granicy pomiędzy strachem, cierpieniem i niepokojem największym, a ... nieograniczoną przyjemnością zrodzoną z poczucia własnej siły oraz odkrywania - krok po kroku, w samym środku ciemnego lasu pełnego niebezpieczeństw - niespodziewanych mocy ukrytych gdzieś głęboko, we własnej podświadomości. To ... zakazane podróże w poszukiwaniu jądra wszechświata, naszego własnego, który rozrasta się często ogromem mrocznych, obślizgłych korzeni chwytających za stopę i nie pozwalających na wykonanie kroku ku jasności; to niebezpiecznie przyjemna, uzależniająca walka z własnymi słabościami, w której ból staje się tak silny, że aż balansujący na granicy... przyjemności, a zaczarowany, złowrogi las staje się nagle domem. Domem, który tworzymy sami, od podstaw, czyniąc z ogromnej magii złowrogich sił przepiękną przestrzeń, będącą idealnym azylem. Podróż tak osobista, pełna i napawająca spełnieniem, że nie sposób podzielić się wrażeniami, a każde spojrzenie na okładkę płyty skutkuje natychmiastową, nieopanowaną chęcią ponownego rzucenia się w zakazane, złowrogie lasy pełne trwogi, wypełnione duszami zaklętymi w szumiące drzewa, opuszczone domy oraz nieubłaganie nieruchome stawy, odbijające uparcie ... nasze własne oblicza. Wędrówka wewnątrz czasu oraz własnych, rozrzuconych kawałków chropowatych, nieoszlifowanych, maleńkich "ja", które - wśród wichrów ciemności złowrogiej, ułożyć trzeba w jedyną tylko słuszną całość, nim zegar wybije godzinę "zero"...

Magia, Siła i Moc nieskończona..., złoto dla zuchwałych, a także, po prostu - piękno nieopisane.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz