sobota, 6 czerwca 2020

Zoöphyte: "Signs of Life" (Howlin' Werewolf Records, 09.05.2020)

9 maja 2020 roku ukazał się debiutancki studyjny album młodych brytyjskich muzyków jazzowych, tworzących grupę o intrygującej nazwie Zoöphyte (Zwierzokrzew). Wydany nakładem Howlin' Werewolf Records "Signs of Life" to dziesięć autorskich kompozycji Petera Jonesa (wokal) i Trevora Levera, wywodzących się gatunkowo z najrozleglejszych zakątków jazzowych, które jednak w baśniowej atmosferze przepełnionej gęsto entuzjazmem młodych talentów oscylują wokół najróżniejszych muzycznych gatunków. Byle dryfować po wielobarwnej krainie marzeń, tam, gdzie muzyków poniesie nieskrępowana dusza....


Muzycy zasilający skład Zoöphyte to brytyjska "śmietanka jazzowa młodego pokolenia", którą mieliśmy okazję poznać już podczas współpracy z liderem, Peterem Jonesem, na jego autorskim albumie "Under the Setting Sun" z 2017 roku. Obok Petera Jonesa (kompozycje, teksty, wokal) i Kitty Whitelaw (chórki), na albumie słyszymy następujących Artystów: Rob Luft (gitara), Ross Stanley (instrumenty klawiszowe), Graeme Flowers (trąbka), Vasilis Xenopoulos (saksofon tenorowy), Nick Mills (puzon), Andrew Cleyndert (bas), Sophie Alloway (perkusja) oraz Will Fry (instrumenty perkusyjne). Skład mamy zatem silnie rozbudowany, przy czym, zapewniam, że mimo to, muzyka brzmi bardzo klimatycznie, ciepło i ... intymnie.

Na około 40-minutowy album składa się 10 autorskich kompozycji duetu Jones - Lever: 1. "Los Retablos"/ 2. "Füsun"/ 3. "Stone Cold Killah"/ 4. "House on the Corner"/ 5. "Olive, Butterfly and Stork"/ 6. "(Feel Like I'm) Chained to a Rock"/ 7. "The Caribou"/ 8. "What's Your Favourite Planet?"/ 9. "My Dreams Are All in Black and White"/ 10. "Füsun" (wersja alternatywna).


Gatunkowo, jeśli już mielibyśmy szukać dla prezentowanej muzyki jakiejś szufladki, łączy ona w sobie elementy jazzu, rocka, soul i psychodelii, dając w efekcie nasycone bogactwem barw, wielowarstwowe brzmienie. Muzykom biorącym udział w projekcie nie można odmówić niesłychanie wysokiego poziomu kreatywności, wspartego solidnym warsztatem i pewnością siebie oraz własnego miejsca w składzie. Szeroki wachlarz gatunkowy prowadzi odbiorcę poprzez niezwykle emocjonalne, klimatyczne utwory czy jazzowe ballady, przez zakotwiczone w rockowych klimatach buńczuczne - acz czarujące dźwięki, aż po "marzycielski impresjonizm", w którego barwach można zanurzyć się całkowicie, zapominając na tych kilka chwil o tym, jak bardzo potrzebny jest nam do życia ożywczy tlen.

Śmiałe wypowiedzi instrumentalistów, ukazujące ogrom ich możliwości i umiejętności, wbudowane zostały w formułę utworów tak dyskretnie i nienachalnie, by mniej wrażliwym i osłuchanym odbiorcom nie rzuciły się w ucho z nadmierną siłą przekazu. Bardziej wymagający odbiorca odnajdzie je jednak bez problemu, zaglądając z ciekawością pod wielobarwną kurtynę dźwięków, dostając się do sedna poprzez cudownie ciepły, barwny, orzeźwiający wodospad dźwięków. Słuchając "Signs of Life" dochodzę do wniosku, że oto Panowie znaleźli właśnie złoty środek na to, aby ambitną muzykę ubrać w szaty tak piękne i kuszące - nawet najmniej wrażliwe oko - i tym samym zadowolić naprawdę szerokie grono odbiorców: mamy więc powierzchowne piękno, które docenić musi każdy przeciętny odbiorca, lecz jest i "drugie dno", głębsze wody, a w nich - prawdziwa podróż po baśniowych krainach.



Od nas samych zależy, jak głęboko zachcemy zanurzyć się w proponowanej podróży po rozległej dźwiękowej krainie snów. Od Zoöphyte otrzymujemy cudowną przepustkę, która upoważnia nas do sięgania do chmur i spełniania własnych marzeń. Bez żadnych granic. Ot, takie fantazyjnie podane, w dźwiękach ukryte bajki dla dorosłych, które mogą w nas wzrastać aż ... nim się spostrzeżemy, do rzeczywistości zaczną nagle spływać.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz