piątek, 19 listopada 2021

"Jego życzliwość potęguje jego błyskotliwość kompozytorską i wirtuozerię wykonawczą." - O fenomenie Takeshiego Asai w wywiadzie z jego przyjaciółmi

Takeshi Asai, ceniony nowojorski pianista jazzowy, kompozytor i zapalony pedagog będący partnerem Steinway & Sons, od wielu lat podbija nie tylko nowojorskie i amerykańskie sceny jazzowe (i serca publiczności), ale ogarnia swoim geniuszem niemalże wszystkie kontynenty. Ukończywszy z wyróżnieniem słynny Berklee College of Music, przez lata oddał się pracy w branży IT, zanim na dobre zdecydował się poświęcić muzyce. Latem tego roku wydał kolejny autorski album, zbierając mnóstwo ekscytujących recenzji z całego świata. Na czym polega fenomen Takeshiego Asai? Zapytajmy o to muzyków, z którymi dzieli scenę, a jednocześnie - z którymi łączy go przyjaźń!


Jako zapalony fizyk, od lat usiłuję rozwikłać we własnej głowie zagadkę Wielkiego Wszechświata, zaglądam w jego cząsteczki, próbuję znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania o cel i sens istnienia. Minęła już ponad dekada odkąd na dobre odkryłam, że wszystkie odpowiedzi znajdują się w ... muzyce. Jeżeli Bóg istnieje, jeżeli wciąż wierzymy w wielką siłę, która kieruje światem, jeśli... odważymy się wyciągnąć rękę w bezwstydnej próbie dotknięcia świętości - szybko zrozumiemy, że najprostszą drogą prowadzącą do tego, co najpiękniejsze, najświętsze i najbardziej boskie, co warte jest naszego życia, jest właśnie muzyka - ale tylko ta tworzona przez artystę, który ma odwagę, talent i niesamowity dar. Artysta - Wybraniec, który odważy się być - lub bywać po drugiej stronie Wszechświata i kawałek po kawałku sprowadzać go na ziemię, czarując, wabiąc, uwodząc.





Artystą, który - jak się przekonałam na własnej skórze - czyni to od wielu lat w sposób nader wyjątkowy i niewyobrażalnie piękny, jest światowej sławy kompozytor, pianista, producent (posiadający własne studio nagrań w Nowym Jorku) i zapalony pedagog (Steinway Educational Partner) od kilkudziesięciu lat żyjący, tworzący i podbijający jazzowe sceny Nowego Jorku (i nie tylko) - Takeshi Asai.

Minęło ponad 7 lat odkąd po raz pierwszy usłyszałam muzykę Takeshi'ego Asai. Wciąż doskonale pamiętam moment, kiedy słuchając jej, od pierwszych dźwięków zdałam sobie sprawę, że to dokładnie to, czego mi trzeba, by mieć na własność, wpuścić głęboko do swojego serca i umysłu i nigdy nie wypuścić z mojego życia! Przez lata moja kolekcja płyt Takeshi'ego urosła do 10 autorskich albumów i każdy z nich po prostu - kocham! Nie potrafiłabym nawet wskazać pośród nich mojego ulubionego - co, moim skromnym zdaniem, jest właśnie tym, co odróżnia wielkiego artystę, najdoskonalszego, od innych: wszystko, co komponuje, sposób, w jaki gra na pianinie (lub jakimkolwiek innym instrumencie) - za każdym razem jest z najwyższej półki!

Często zastanawiam się, w czym tkwi sekret wyjątkowości muzyki i charakteru Takeshiego.... i, szczerze powiedziawszy, im dłużej myślę, - tym mniej wiem. W moim odczuciu to po prostu czysta magia! Starając się jednak uzyskać jakiś obiektywny pogląd, dzięki wielkiej życzliwości niektórych muzyków (i przyjaciół Takeshiego), miałam przyjemność (i zaszczyt) porozmawiać z nimi przez chwilę i poznać ich własne opinie na temat Takeshiego Asai: zarówno jako muzyka, jak i.... jako przyjaciela.

Przyjrzyjmy się rozmowie i dowiedzmy się, kim jest Takeshi Asai oraz co czyni go tak niezwykłym na każdej płaszczyźnie! W rozmowie udział wzięli muzycy z GT3 - Jazz Standards (George Torella Trio), z którymi występował w ostatnich latach w Pensylwanii, a którzy zgodzili się poświęcić czas na rozmowę pomimo swoich napiętych grafików!


Marta Ratajczak (MR)Z tego co widzę, zdecydowaną większość koncertów gracie w specjalnym miejscu w Pensylwanii, jakim jest Bookstore Speakeasy. Słyszałam, że właśnie dzięki zasługom GT3 - Jazz Standards, miejsce to zostało ostatnio wyróżnione przez prestiżowy magazyn, "Lehigh Valley Style"? Możecie powiedzieć coś więcej o wyróżnieniu, miejscu oraz grupie GT3?


George Torrella (GT):
(Lider GT3- Jazz Standards, perkusista. Ze swojś grupą wykonuje ponad 100 koncertów rocznie w różnych konfiguracjach, od tria poprzez kwartet, kwintet do jeszcze bardziej złożonych składów, za każdym razem prezentując wspaniałe standardy jazzowe w inny, nowatorski i niezwykle ciekawy sposób.)

GT: Każdego roku czytelnicy szanowanego magazynu "Lehigh Valley Style" głosują na faworytów w kilku kategoriach. W tym roku The Bookstore Speakeasy wygrała w kategorii "Best Live Music Venue". Nagroda ta jest uhonorowaniem moich wysiłków jako lidera GT3-Jazz standards. W ramach GT3 konsekwentnie prezentujemy dobrze odbieraną przez publiczność muzykę, angażując w projekt ponad 40 różnych muzyków rocznie, w różnych konfiguracjach i instrumentarium. Występuję na ponad 100 koncertach rocznie z ponad 40 muzykami, a Takeshi Asai jest jednym z tych najlepszych.


Arturo Baguer (AB):
(Basista, profesjonalny muzyk od ponad 33 lat, gra na kontrabasie i gitarze basowej w różnych stylach (jazz, klasyka, blues, rock, Rhythm and Blues, teatr muzyczny), jednak od kilku lat głównie związany jest z jazzem. Wielokrotnie koncertował w Europie, Kanadzie i USA w różnych konstelacjach)

AB: Bookstore Speakeasy to restauracja w Bethlehem w Pensylwanii, w której co tydzień odbywają się koncerty jazzowe na żywo. W Bethlehem znajduje się wiele uniwersytetów, więc jest tam spora liczba studentów, którzy przychodzą coś zjeść i posłuchać jazzu. 
GT3 to grupa prowadzona przez perkusistę George'a Torella, która specjalizuje się muzyce improwizowanej. Z GT3 związanych jest w sumie około 40 muzyków, więc bardzo często gram koncerty w bardzo zróżnicowanym składzie.
Zawsze jestem jednak bardzo szczęśliwy, kiedy to właśnie Takeshi gra na fortepianie.
 



 


MR: W jaki sposób poznaliście się z Takeshim?

AB: Po raz pierwszy spotkałem Takeshiego podczas koncertu GT3 prawie 3 lata temu. Takeshi zawsze jest bardzo miłym towarzyszem, lubię prowadzić z nim muzyczne dyskusje. Przyjemnie się z nim rozmawia, ale również - gra muzykę. 

GT: Ja poznałem Takeshiego poprzez wspólnego znajomego na FB, basistę - Marka Wade'a. Takeshi dość często zatrudniał Marka jako swojego basistę na lokalnych koncertach oraz podczas jazzowej rezydencji Takeshiego w nowojorskiej restauracji/klubie 'B Flat' w dzielnicy Tribeca na Manhattanie. Po wymianie kilku myśli i wyobrażeń, zaprosiłem Takeshiego do występu w moim trio. Jego grafik był dość napięty, ponieważ sporo koncertował przed pandemią.

 

W końcu jednak udało nam się dopasować grafiki i okazało się, że od razu przypadliśmy sobie do gustu, zarówno pod względem muzycznym, jak i personalnym.

 


Wkrótce po tym jak zagraliśmy kilka koncertów, poznałem żonę Takeshiego, Sanae, która jest bardzo utalentowaną artystką i kobietą biznesu. Graliśmy na niedzielnym brunchu w The Bayou, restauracji/kawiarni w stylu nowoorleańskim. Moja żona, Lorraine, przyszła na ten koncert razem z Sanae. Potem wszyscy zjedliśmy brunch i tak zaczęła się nasza przyjaźń.

MR: George, wspomniałeś wcześniej świetnego basistę, Marka Wade'a... Zapytajmy Marka o jego pracę z Takeshim!

Mark Wade (MW):
(Przez pięć z ostatnich sześciu lat uznany za jednego z najlepszych basistów przez prestiżowy magazyn "Downbeat Magazine Reader's Poll", od ponad 20 lat aktywny basista w rejonie Nowego Jorku. Członek Wydziału Programu Jazzowego na Lehigh University, New York Pops Teaching Artist oraz założyciel i dyrektor New Music Horizons.)

MW: To świetny facet, bardzo miło mi się z nim pracowało. Takeshi zadzwonił do mnie, żebym zagrał z nim podczas serii koncertów, w Nowym Jorku i tak go poznałem. To była swego rodzaju randka w ciemno. 
Od razu zauważyłem, że jest to muzyk z wielką pasją, który jest w pełni zaangażowany w muzykę. Koncerty, które razem gramy są bardzo energetyczne i zawsze tworzą ciekawą przestrzeń dźwiękową. Poza sceną Takeshi jest prawdziwym dżentelmenem. Zawsze jest komplementarny w stosunku do muzyków, z którymi pracuje. Praca z nim jest zawsze przyjemnością. Nie mogę się doczekać wznowienia naszych występów teraz, kiedy sytuacja w Nowym Jorku zaczyna się poprawiać. 

MR: Charlie, jak w Twoim przypadku doszło do spotkania i jak się Wam współpracuje z Takeshim Asai? 


Charlie Schaffer (CS):
(Zawodowy saksofonista i klarnecista od około 40 lat. Ukończył Berklee w 1982 roku. Przez lata pracował w klubach nocnych oraz spędzał dużo czasu w trasie, także na statkach wycieczkowych.)  

CS: Takeshiego poznałem dopiero około rok temu, dzięki wybitnemu muzykowi, George'owi Torrelli.
To, co  najbardziej kocham w Takeshim, to jego podejście do różnych stylów. Kiedy swingujemy melodię, on naprawdę swinguje, kiedy gra balladę, naprawdę zwraca uwagę na tego, kto gra główną rolę. Jego kompozycje oraz solówki są po prostu niesamowite.
W dodatku,  jest jednym z najmilszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem.
Każdy koncert jest świetny, kiedy gra z nami Takeshi!


"[Takeshi Asai] jest wspaniałą osobą i muzykiem. Talent, z jakim gra na swoim na instrumencie, jest niesamowitym darem od Boga, który czyni go niezwykłą osobą i dobrym przyjacielem”. - Ruby Colon.

 

MR: George, jako lider GT3, co powiedziałbyś o Takeshim - nie tylko  jako przyjacielu, ale i jako muzyku? 

GT: Moi rodzice pochodzą z Hiszpanii i Sycylii, podczas gdy rodzina Takeshiego pochodzi z Japonii. Jednakże, mimo braku wspólnego tła kulturowego, nasze poglądy na życie i muzykę okazały się być bardzo podobne. To sprawiło, że bardzo łatwo i nawiązaliśmy prawdziwą przyjaźń. Takeshi jest bardzo spostrzegawczy, ale daleko mu do osądzania. Jest otwarty na dyskusję na temat pomysłów i rozbieżnych punktów widzenia. Ma świetne poczucie humoru, które sprawia, że ​​rozmowy pomiędzy setami są bardzo ciekawe i przyjemne. Takeshi jest zawsze uprzejmy i pozytywnie nastawiony, nawet w trudnych okolicznościach. Pamiętam, kiedy musiałem odwołać koncert w ostatniej chwili, a jego reakcją było podziękowanie mi za poinformowanie go i wyrażenie żalu z powodu odwołania. 





W miarę rozwoju naszej przyjaźni zostaliśmy zaproszeni do jego domu w Eastchester na lunch. Lunch okazał się prawdziwą japońską ucztą, zawierająca świeże warzywa z ich ogródka, ciekawe wina. Zostaliśmy podjęci z niesamowitą gościnnością. Mieliśmy takżeszczęście poznać ojca Takeshiego, który w tym czasie przyjechał z Japonii. Oczywiście zakończyliśmy dzień krótkim występem naszego duetu na cześć jego taty. Czuliśmy się niezwykle wspaniale i komfortowo, jak można oczekiwać od najlepszego przyjaciela.


MR: ... a jako muzyk...? 

GT: Chet Baker kiedyś zażartował, że „…perkusista musi być naprawdę dobry, bo musi być lepszy od każdego innego perkusisty”. Cóż, Takeshi i ja zagraliśmy wiele duetów Piano/Perkusja, w których ciągle stawiał mi wyzwania, bym był lepszym od wszelkich innych perkusistów! Za każdym razem zapewnia mnie, że jestem… więc gramy dalej!

Gene Perla (b), George Torrella (d), Takeshi Asai (p)


Takeshi jest bardzo elastyczny w swojej umiejętności dostosowania się do różnych ustawień muzycznych i instrumentacji, jednocześnie szanując muzykę i twórcze zainteresowania innych muzyków. Jego dynamika jest stale dopasowywana do temperatury muzyki. A jego poczucie harmonii, wyczucie czasu i włączanie substytucji wraz z różnorodnością rytmiczną, gdy jest to konieczne, są po mistrzowsku wykonane w duchu każdej kompozycji.

 

 


MR: Arturo, jakie są Twoje wrażenia? Co najbardziej w nim lubisz podczas wspólnych koncertów z Takeshim?

AB: W pracy z Takeshim naprawdę podoba mi się to, że jest bardzo wszechstronnym  muzykiem o otwartym umyśle. Potrafi grać jazz w starym tradycyjnym stylu lat 20-tych i 30-tych, stylu nowoczesnym, podobnym do Billa Evansa i Herbiego Hancocka. To jest coś, co naprawdę bardzo wysoko cenię, kiedy pracujemy razem. Oznacza to dla mnie, że nie musimy przez całą noc grać jazzu w tej samej stylistyce. Kiedy kończę grać melodię, wiem, że zapewni mi fantastyczny akompaniament. Możemy również wprowadzi]ać do utworów elementy muzyki klasycznej, takie jak intro rubato i przerywniki. To sprawia, że ​​muzyka i wrażenia z jej odbioru są znacznie bogatsze.

Jest wspaniałym muzykiem, z którym bardzo sobie cenię współpracę. Zawsze wnosi na koncert spokój i cudowną energię.

Niedawno zaprosiliśmy podczas koncertu na scenę dwóch latynoskich perkusistów, a Takeshi był w stanie zagrać ze mną w stylu salsy/latynoskiego jazzu, który znacznie różni się od prostego jazzu. To kolejny powód, dla którego zawsze cieszę się, kiedy to właśnie on jest pianistą podczas naszych koncertów. 



MR: Powyższe zdjęcie zostało wykonane po jednym z waszych wspaniałych występów w Bookestore Speakesy. To była wyjątkowa noc, kiedy do Waszego zespołóu dołączyli wspomniani przez Arturo muzycy...?


Cruz Rodriguez (CR):
(Urodzony w Portoryko, przeniósł się do Nowego Jorku na początku lat 80. Uczęszczał do szkoły muzycznej dla chłopców, przez latagrał z wieloma nowojorskimi zespołami najróżniejsze gatunki: od salsy, bluesa, jazzu, aż po funk i soul. Gra na congach, bongosach i małej perkusji.)

CR: Tego wieczoruoszedłem na koncert nie znając żadnego z członków zespołu. Kocham jazz, więc pomyślałem, że pójdę posłuchać. Podczas koncertu przedstawiłem się jednemu z muzyków i powiedziałem mu, że jestem perkusistą, a on zapytał mnie, czy mam przy sobie jakiś instrument. Miałem swoje Bongo, które zabrałem na wypadek, gdybym miał okazję zagrać. Zaprosili mnie, żebym usiadł z nimi i chemia była natychmiastowa! Sposób, w jaki Takeshi grał na pianinie bardzo ułatwił mi pracę. Pokazał prawdziwe wyżyny improwizacji, cały zespół zgrał się tak gładko, że szybkom poczułem się jego częścią mimo, że był to pierwszy raz, kiedy z nim grałem. Ten człowiek jest prawdziwym geniuszem na tym fortepianie. Cieszę się, że mogłem dzielić z nim scenę i nie mogę się doczekać ponownej gry. Jest świetnym człowiekiem, skromnym i pełnym niezwykłych  umiejętności, potrafi też bardzo dobrze zagrać w rytmach latynoskich.

MR: George, opowiesz nam na zakonczenie coś jeszcze o Waszych wspólnych koncertach?

GT: Bardzo często, niezależnie od zespołu, Takeshi i ja jesteśmy zamknięci w podobnych uzupełniających się rytmach lub wznoszących się/zstępujących wzorcach, które rozwijają się z naszej umiejętności słuchania siebie nawzajem. Zawsze jest o krok przed tym, gdzie jesteśmy, wsłuchując się w to co było i wyobrażając sobie jednocześnie to, co ma zaraz nastąpić. W ten sposób tworzy niezbędny pomost, pewnego rodzaju łącze, odpowiedź na pytanie, a potem - kolejne nowe kwestie!



Nawsze wspólne koncerty są zawsze ekscytujące i cudownie przyjemne. Kiedy masz jednocześnie przyjaźń muzyczną i osobistą, każdy koncert jest czymś genialnym!


Na zakończenie, miałam niesamowitą przyjemność porozmawiać ze znakomitym dziennikarzem, prywatnie - przyjacielem Takeshiego Asai. Najnowszy album, "The Electric Project Vol. 2", zawiera wiele kompozycji, które Takeshi napisał w prezencie, dla uhionorowania bliskich mu osób. Jedną z nich jest prawdziwie genialna, przepiękna, "Son Ange", którą napisał w prezencie ślubnym właśnie dla Travisa Rogersa i jego żony, Nicole! 


Travis Rogers Jr., "The Jazz Owl":

To niezwykła rzecz być świadkiem muzycznego kunsztu Takeshiego Asai. To również coś wyjątkowo wspaniałego poznać go jako przyjaciela. Jego ciepło i wielkoduszność, humor i inteligencja, są bardzo wyraźnie słyszalne w każdej nucie, którą gra. Jednak poznanie go ujawnia to, co kryje się za każdą nutą i rytmem. Jego życzliwe serce wzmacnia kompozytorską błyskotliwość i wykonawczą wirtuozerię.

Istnieją kompozytorzy i muzycy, których życie i charakter zadają kłam ich muzyce. Nie jest tak jednak w przypadku Takeshiego. Emocje i szczerość słyszane w każdym z jego albumów są wielokrotnie potwierdzane przez słodycz jego słów i jasność jego charakteru.

Dla swoich przyjaciół otwiera zarówno swoje serce, jak i dom. Jego kuchnia stanowi doskonałe uzupełnienie dla rozmów z nim - jedno i drugie jest niezwykle aromatyczne i pełne smaku. Jego dom, ogród i życie są tak samo pociągające i ekscytujące jak jego muzyka.

To działa w obie strony: muzyka Takeshiego odsłania jego serce, a jego charakter ukazuje niesamowity kunszt.

It goes both ways, his music reveals his heart and his character reveals his artistry."


To był naprawdę wielki zaszczyt i nieopisana przyjemność rozmawiać z tymi wszystkimi wspaniałymi muzykami, słuchając superlatyw i pasji, z jaką mówią o muzyku, którego tak bardzo podziwiam. Na koniec zadałam sobie pytanie – jeśli oni wszyscy oddali mi przysługę, odpowiadając na pytania o Takeshi'ego Asai, dlaczego ja sama nie miałabym podzielić się również własnymi przemyśleniami, zarówno z nimi, jak i – z Czytelnikami Babskiego Ucha?

Od wielu lat bardzo uważnie śledzę poczynania Takeshiego jako Artysty, w bardzo szerokim kontekście (ponieważ jest on artystą niezwykle wszechstronnym). Jest kompozytorem, pedagogiem (Tak! Jeśli jesteś Takeshi Asai, nawet nauczanie młodych muzyków jest prawdziwą sztuką!), pianistą, ale też - świetnym fotografem. Przede wszystkim jest on jednak wspaniałym człowiekiem, co czyni jego sztukę (...życia, tworzenia i grania muzyki) tak wielką i wartościową. Myślę, że tajemnicą sukcesu Takeshiego jest jego umiejętność dostrzegania tego, czego nikt inny nie może zobaczyć i ukazania tego w taki sposób, by go nie tylko zauważyć, poznać i dać się oczarować, ale - wręcz rozkochać. Wszyscy żyjemy bowiem w bardzo szybkim tempie, z codziennymi obowiązkami i narzuconymi przez siebie jasno określonymi ścieżkami, często pozostając ślepymi na okruchy piękna tak obficie wplecione w nasze codzienne życie. Tymczasem Takeshi to artysta niezwykle wrażliwy na nawet najdrobniejsze szczegóły, które uważa za piękne i warte pokazania innym. To, co z nimi robi, to ubieranie ich w najpiękniejsze okruchy magii, by oczarować tych wszystkich, którzy w dzikim, ślepym pośpiechu tracą najcudowniejsze i najcenniejsze aspekty życia:

Na fotografiach - pochyla się nda pięknem, zatrzymując się w czasie i ubierając je w cudowne szaty swojego wielkiego talentu, aby pokazywać światu rzeczywistość przefiltrowaną  przez jego artystyczne oko.

W swoich kompozycjach i sposobie gry na fortepianie - całą nieskazitelność, czystość i wrażliwość duszy, wszystko, co widzi jako artysta i na co my jesteśmy ślepi - pokazuje z największym szacunkiem, mocą, godnością, w niewyobrażalnie piękny, fantastyczny i poruszający sposób.

Inną ciekawostką jest sposób, w jaki gra covery – Takeshi potrafi zamienić nawet najlepsze utwory w jeszcze większe cudo, zaglądając głęboko w samo sedno kompozycji, nie w nuty – ale w zamysł twórczy autorów kompozycji i ...z największym szacunkiem dla oryginału, nadaje jej niekiedy nowe barwy, wplatając cudowny koloryt własnego postrzegania muzyki pomiędzy znane nam dźwięki, co czyni ją lepszą, ciekawszą, bardziej kolorową, przepełnioną niezwykłą dobrocią, ciepłem oraz pięknem .

Jednak Takeshi Asai to nie tylko świetny muzyk z najlepszej ligi - to także po prostu... niesamowicie dobry człowiek, który sprawia, że ​​wszyscy wokół czują się dla niego ważni! Potrafi słuchać innych – zarówno jako człowiek, jak i jako muzyk – szanuje ludzi, szanuje słuchaczy, opowiadając i pokazując tylko najpiękniejsze rzeczy, nigdy nie udając, zawsze odsłaniając dla nas prawdziwe oblicze Takeshiego Asai. Pytanie jednak brzmi – dlaczego nie miałby tego robić?

Kiedy jesteś Takeshim Asai, będąc tak doskonałym we wszystkim, czego się tkniesz – po co, w jakim celu udawać kogoś innego? Wszyscy przecież wiemy: jest tylko jeden Takeshi Asai. I - właśnie on jest najlepszy!

Marta Ratajczak

/Wszystkie zdjęcia pochodzą od moich rozmówców i zostały wykorzystane za ich zgodą/

Strona internetowaTakeshiego Asai: http://takeshiasai.com/

EPK: http://takeshiasai.com/frame.html



Fragmenty recenzji albumu "The Electric Project, Vol. 2"




Albumy Takeshiego Asai, opisane na Babskim Uchu:


Solowe projekty:




French Trio:

  
 

New York Trio:



Inne:


Zewnętrzne publikacje:

JazzPress - Listopad 2021 - Recenzja:



ArtPost 5(41)/2021 - Artykuł:



ORYGINALNA WERSJA ROZMOWY W JĘZYKU ANGIELSKIM: /LINK/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz