sobota, 4 grudnia 2021

Wojciech Staroniewicz/ Andrzej Jagodziński/ Wojciech Rajski: "Tranquillo" (LP, Allegro Records, 12.11.2021)

W 2012 roku Wojciech Staroniewicz, znakomity kompozytor i niesamowicie charyzmatyczny saksofonista, opublikował album zatytułowany "Tranquillo". Pamiętam do dziś moje oczarowanie, kiedy włączyłam tą płytę po raz pierwszy... Pamiętam też, że nie potrafiłam doszukać się najmniejszego punktu zaczepienia - co można by zrobić w nim lepiej? Doszukał się jednak tego po latach sam autor płyty, poddając ją na nowo masteringowi i wypuszczając na rynek w wersji winylowej! Proszę Państwa, przed nami nowe, lepsze "Tranquillo" w limitowanym nakładzie! Album ukazał się 12.11.2021 nakładem Allegro Records.


Najpierw o faktach: "Tranquillo" firmowane jest trzema nazwiskami: Wojciech Staroniewicz (kompozycje, produkcja, saksofon tenorowy), Andrzej Jagodziński Trio (Andrzej Jagodziński - fortepian, Adam Cegielski - kontrabas, Czesław "Mały" Bartkowski - perkusja) oraz Polish Chamber Philharmonic Orchestra Sopot pod batutą Wojciecha Rajskiego. "Tranquillo" znam doskonale (w wersji CD) i przyznaję, że do niedawna sądziłam, że każdą z kompozycji uwielbiam jednakowo. Jednakże, kiedy dowiedziałam się o wersji LP, na której miało zabraknąć dwóch z nich, odkryłam szybko moich faworytów, modląc się w duchu, by nie zabrakło żadnej z nich. Jak miało się okazać, miałam wielkie szczęście, gdyż winyl zawiera zarówno mój numer 1: "Ja w Kapeluszu" - jedną z moich najbardziej ulubionych z wszystkich, na przestrzeni lat, kompozycji Staroniewicza; numer 2: kolejną z jego autorskich kompozycji, czyli "Among the Monks" oraz niesamowicie piękne wykonanie utworu Antonio Carlosa Jobima "The Girl from Ipanema". 

W stosunku do wersji CD, prócz ciut zmienionej kolejności czy nawet listy utworów, mamy tu także dwie istotne zmiany: otóż, zarejestrowany (w fantastyczny sposób) materiał z 2012 roku (Michał Mielnik), został przygotowany pod wersję LP przez Tadeusza Mieczkowskiego w lutym tego roku - i tu należą się gigantyczne ukłony i oklaski, ponieważ materiał brzmi nadzwyczaj wyjątkowo, zachowując zarówno sterylną czystość cyfrowej rejestracji, jak i naturalne piękno i potęgę analogowego brzmienia z cudownie przestrzennym dźwiękiem. Kolejną świetną zmianą jest wizualna oprawa materiału, której tym razem podjął się najlepszy gdański artysta, członek (podobnie jak Wojciech Staroniewicz) norwesko - polskiej grupy Loud Jazz Band: Kuba Karłowski (Park Lane). A od lat wielu już wiemy, że czego się Kuba podejmie, zawsze urzekać będzie nie tylko dźwiękiem, ale i genialną oprawą graficzną!


Jak widać na załączonym obrazku, album wydany został na ciężkim, audiofilskim, 180-gramowym winylu, w limitowanej do 250 egzemplarzy edycji (moja magiczna, szczęśliwa liczba, to 061/250 - może nie różni się wizualnie ani pod względem nagrań czy jakości od pozostałych 249, ale na pewno będzie najczęściej słuchana i najbardziej kochana!). Lista nagrań, jaką otrzymujemy na czarnej płycie, przedstawia się następująco:

Strona A: 1. "Among the Monks" (Wojciech Staroniewicz)/ 2. "The Girl from Ipanema" (Antonio Carlos Jobim)/ 3. "Black Narcissus" (Joe Henderson)/ 4. "Duke of Iron" (Sonny Rollins)

Strona B: 1. "Autumn Leaves" (Joseph Kosma)/ 2. "Ja w Kapeluszu" (Wojciech Staroniewicz)/ 3. "Pra Dizer Adeus" (Edu Lobo)/ 4. "Favela" (Antonio Carlos Jobim).


Co do utworów - żadna to dla nas nowość, że Wojciech Staroniewicz ze swojego saksofonu tenorowego potrafi uczynić instrument bardziej magiczny od zaczarowanego fletu. Od lat wiemy również, że jego kompozycje dają zarówno baśniowe ciepło i magię, jako utwory silnie pobudzające wyobraźnię, głęboko ilustracyjne i nasączone ogromną dawką emocji i różnorakich barw; jak i oddają kuszący posmak intymności, czystości oraz perfekcji zarówno w kwestii konstrukcji kompozycji, jak i jej ostatecznego brzmienia. Tym, którzy znają muzykę Staroniewicza, a nie mieli jeszcze szansy zapoznać się z materiałem z "Tranquillo", niełatwo będzie wyobrazić sobie, co w przypadku takiego kompozytora oraz muzyka wydarzyć się może, gdy postanowi "zamieszać" w projekt, prócz jazzowego tria fortepianowego, prawdziwą orkiestrę! Bajka - to naprawdę, potwornie mało powiedziane!

Muzyka sprawia wrażenie zstępującej z nieba, rozdzierającej ponury błękit chmur i oślepiającej słońcem jaskrawszym od naszych największych wyobrażeń tego, co może nas odmienić na zawsze! Z wielką potęgą, ale i cudownie kojącą łagodnością, pośród fascynująco monstrualnej trąby powietrznej złożonej z prawdziwie zjawiskowej feerii dźwięków, stoimy niemi, w zachwycie, otulani w tym samym czasie bezbrzeżną falą ujmującego piękna, lśniącego wszelkimi odmianami spokoju i dobra. A najbardziej rozbrajającym, jak zawsze w przypadku mojego ulubionego saksofonisty momentem i punktem kulminacyjnym każdej z jego wypowiedzi (zwłaszcza w przypadku saksofonu tenorowego!) jest charakterystyczne brzmienie z tak uwielbianą przeze mnie, specyficzną "chrypką"! Za takie brzmienie można dać się pokroić!


Mimo uporządkowanej logicznie całości w doskonale od lat znanej mi wersji CD, także płyta winylowa zdaje się prowadzić odbiorcę według doskonale obmyślonego planu: Stronę A rozpoczynamy od potęgi orkiestrowego brzmienia przechodzącego za sprawą tria fortepianowego w coraz to bardziej kameralne obszary dźwiękowe, z których wyłania się subtelny, lecz jakże czarujący i uwodzicielski saksofon lidera, porywający nas w świat zmysłowej "Dziewczyny z Ipanemy". Rozgrzanych odbiorców następnie częstuje się silnie orkiestrowym akcentem o pięknej dramaturgii, autorstwa Hendersona, skąd przechodzimy gładko do genialnych przekomarzanek instrumentalnych z cudowną perkusją ("Duke of Iron").

Co dzieje się po przełożeniu płyty na drugą stronę? Tu rozpoczynamy baśnią w cudownej orkiestracji z budzącym się z wolna do życia, rozbrajająco pięknym saksofonem ("Autumn Leaves"), by przejść do jednej z najcudowniejszych na świecie kompozycji Staroniewicza, z całym ogromem siły orkiestrowych smyczków, niesamowitym ciepłem fortepianowego tria i zjawiskowym brzmieniem saksofonu Wojciecha Staroniewicza! Ach! Choćby sama ta jedna kompozycja warta była wydania albumu w tak wspaniałej wersji! Po niej mamy pełną emocji i subtelnego piękna kompozycję Edu Lobo, po której Panowie żegnają się z odbiorcą zaczepnym, pełnym wigoru, niezwykle efektownym wykonaniem utworu "Favela". 


Zmiana kolejności utworów skutkuje inną dramaturgią albumu, jednak - bez dwóch zdań, jedną i drugą wersję uwielbiam i - zapewniam: i jedną i drugą należy mieć u siebie, na zawsze!

Album LP dostępny jest w sklepie Allegro Records: /link/

Moja recenzja dla JazzEspresso: w języku włoskim

Marta Ratajczak

/zdjęcia okładki oraz koperty wewnętrznej udostępnione przez Autora, Kubę Karłowskiego/

Opisy wszystkich wcześniejszych albumów Wojciecha Staroniewicza na Babskim Uchu:

            
  
                 


Więcej o Wojtku Staroniewiczu wraz ze skanem wywiadu, jaki miałam przyjemność przeprowadzić z nim dla ArtPostu w marcu 2019 roku: /link/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz