sobota, 3 maja 2014

Staroniewicz/ Jagodziński/ Rajski: Tranquillo (Allegro Records, 2012)






W 2012 roku wytwórnia Allegro Records wypuściła wspaniały krążek o tytule "Tranquillo", firmowany trzema nazwiskami: Wojciech Staroniewicz, Andrzej Jagodziński oraz Wojciech Rajski. Wojciech Staroniewicz to, oczywiście, jeden z najbardziej znanych i uwielbianych trójmiejskich saksofonistów tenorowych. Andrzej Jagodziński - pianista - wystąpił  na albumie ze swoim trio, z Adamem Cegielskim przy kontrabasie oraz Czesławem "Małym" Bartkowskim przy perkusji, natomiast Wojciech Rajski wystąpił jako dyrygent orkiestry Polish Chamber Philharmonic Orchestra Sopot. Jedenaście utworów wypełniających album nagranych zostało w aranżacji Włodzimierza Nahornego (utwory: 1, 2, 7, 8, 9, 10 i 11), Andrzeja Jagodzińskiego (utwory 3, 5 i 6) oraz Artura Jurka (utwór 4). Wśród utworów pojawiają się zarówno standardy, jak i autorskie kompozycje Wojciecha Staroniewicza.

Kiedyś, przed laty odwiedzając Wrocław, udało mi się wziąć udział w pięknej projekcji filmowej odbywającej się na ... tafli wody, tworzącej wspaniały, wodny ekran  przed Halą Stulecia (słynna wrocławska fontanna multimedialna). Tamto niezwykłe, zjawiskowe przeżycie i towarzyszące pokazowi emocje obudziły się we mnie na nowo po latach, kiedy włączyłam płytę "Tranquillo" trzech Mistrzów: Wojciecha Staroniewicza, tria Andrzeja Jagodzińskiego oraz orkiestry Wojciecha Rajskiego.  Monumentalnym, orkiestrowym początkiem, z którego wyrasta przepiękny, tęskny saksofon wita nas pierwszy utwór na płycie - "Among The Monks" Wojciecha Staroniewicza. Kameralnego, kawiarnianego ciepła nadaje mu delikatny fortepian oraz kontrabas, tlący się głębokim, ciepłym solo w rozgrywającym się fortepianowym pokazie piękna i subtelności, podczas którego stopniowo, niezauważalnie wręcz rozkochuje nas w sobie krok po kroku cudny saksofon tenorowy Staroniewicza. Tymże uwodzicielskim saksofonem przechodzimy do drugiej kompozycji, zaczepnej "The Girl From Ipanema" (Antonio Carlos Jobim) - kompozycji niezwykle zmysłowej, przywodzącej na myśl minioną epokę pełną szacunku do piękna, szczerego zachwytu wobec sztuki, nie mającego nic wspólnego z tak często, niestety, spotykaną dziś snobistyczną chęcią posiadania tego, co cenne i wyjątkowe dla samego tylko faktu posiadania. Saksofon Staroniewicza nieodmiennie brzmi starym, prawdziwie pięknym jazzem, wzbudzając szczery szacunek i podziw, współgrając cudnie z triem Andrzeja Jagodzińskiego, podczas gdy orkiestra zdaje się w tym konkretnym utworze tworzyć jedynie dyskretnie piękne tło. Przeciwieństwo dla takiej koncepcji stanowi kolejny utwór, "Black Narcissus" (Joe Henderson) z iście orkiestrowym początkiem, z którego dopiero wyrasta solo na saksofonie. Jest to prawdziwie "orkiestrowy kawałek" z wyraźnie zaakcentowanym saksofonem, stanowiący rodzaj pełnego dramaturgii dźwiękowego spektaklu. "Sophisticated Lady" (Duke Ellington), kolejną kompozycję na płycie, charakteryzuje natomiast spokojne, łagodne, orkiestrowe brzmienie, w które wkomponowane jest dostojne trio Jagodzińskiego. Piękny, smutny, pełen wdzięku saksofon Staroniewicza króluje na kolorowym tle pastelowych dźwięków rodzących się na uszach słuchacza z przepięknych orkiestrowych obrazów.

Przecudna kompozycja Wojciecha Staroniewicza, "Ja W Kapeluszu", to pokaz ogromnej siły orkiestrowych smyczków; przepiękny, swawolny saksofon, gładko poruszający się w przestrzeni zarysowywanej kroczącym kontrabasem i dyskretną, lecz jakże znaczącą perkusją. Świetna kompozycja, najlepszy moment płyty, w którym dajemy się całkowicie uwieść tenorowemu czarowi jakże męskiego, zmysłowo zachrypniętego saksofonu Staroniewicza. Uwadze oczarowanego słuchacza nie może ujść także ciepło bijące od kontrabasu czy malownicza podróż po zaczarowanych niemal klawiszach fortepianu Andrzeja Jagodzińskiego. Cudowny temat, piękne wykonanie! Po tym utworze Panowie sięgają po "Duke Of Iron" (Sonny Rollins), w którym mocno zaakcentowana perkusja droczy się z groźną, intrygującą orkiestrą smyczkową oraz lekkim, przekornym saksofonem tenorowym, przekonującym pozostałych Muzyków o swoich pięknych racjach. Cudne, pełne żaru solo na perkusji wznieca prawdziwy ogień w duszy, osadzając nas w gorących, latynoskich klimatach. Kolejny standard, "Favela" (Antonio Carlos Jobim) to w wykonaniu naszych Mistrzów zawadiacki, zaczepny, zmysłowy utwór płynący zachrypniętym tenorem Saksofonisty, pobudzającym do życia instrumenty kolejnych Muzyków, wlewając życie i barwy w otaczającą go rzeczywistość. Co za wspaniała interpretacja...!  W przepięknym "Gentle Rain" (Luiz Bonfa) startujemy również bajecznym, kolorowym saksofonem przesyconym wręcz mnóstwem emocji. "Gentle Rain" to spokojny, natrojowy utwór, pełen ciepła i ... pewnego rodzaju życzliwości płynącej z saksofonu wspieranego subtelnym fortepianem i ilustracyjnymi dźwiękami barwnej orkiestry.

Dziewiątym utworem na płycie jest nieśmiertelny "Autumn Leaves" (Joseph Kosma), w którym przejmująca, pełna dostojeństwa  orkiestra zdaje się opowiadać przepiękną baśń, otulając swoim ciepłem i bezpiecznym ramieniem cudowny saksofon, budzący się powoli do życia. Podobne wrażenie uczestniczenia w niewinnym, nieśmiałym uroku wspaniałych dźwiękowych pejzaży rozkwitających nieśmiało na naszych oczach (czy też uszach) odnosimy w następującym po nim kołyszącym, klasycyzującym utworze "Corcovado" (Antonio Carlos Jobim). Płytę kończy "Pra Dizer Adeus" (Edu Lobo), w którym Muzycy częstują nas czystymi dźwiękami pięknego fortepianu, niosącego smutną łagodność połączoną z pewnego rodzaju niespełnieniem, podczas gdy nostalgiczny saksofon wylewa swoje ciężkie, tenorowe łzy niesione w kolorowy, daleki świat smyczkami orkiestrowymi.



"Tranquillo" to doskonała muzyka ilustracyjna, dająca poczucie oglądania czy raczej uczestniczenia w spektaklu o zwartej, przemyślanej dramaturgii, przywołująca na myśl ciepłe, poruszające obrazy. Doskonałe dźwięki, wspaniały dobór utworów oraz niesamowita aranżacja sprawiają, że jest to album, którego można słuchać bez końca. Ale czyż nie tym samym charakteryzują się wszystkie albumy nagrane przez doskonałego saksofonistę tenorowego - Wojciecha Staroniewicza...?

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz