piątek, 11 października 2013

Ksawery Wójciński - "Affinity" (Multikulti, 2012), koncerty





Wspaniałego kontrabasistę, Ksawerego Wójcińskiego po raz pierwszy usłyszałam na żywo podczas poznańskiego Festiwalu Tzadik, 05.08.2012 roku z grupą HERA, prezentującą muzykę żydowskiej diaspory w Indiach. Bardzo miło wspominam również tegoroczny koncert Mooryc/Wójciński/Zimpel w ramach festiwalu Malta, po którym udało mi sie porozmawiać z Ksawerym. Najbardziej jednak czekałam na kolejną edycję festiwalu Tzadik...

I doczekałam się! 25 lipca 2013 rozpoczął się kolejny TZADIK... Festiwal, na którym w zeszłym roku zakochałam się w HERZE, całkowicie zauroczona tworzoną przez nich muzyką. Tym większa była moja radość, kiedy na widowni zauważyłam dwóch z 4 członków grupy - Pawła Szpura i Pawla Postaremczaka, którzy zgodzili się upiększyć w autografy moje "HEROWE" płyty. Na scenie w pierwszej części koncertu słuchaliśmy solo fortepianowego Uri Caine, nawiązującego do twórczości Szpilmana, któremu koncert ten był poświęcony. Były momenty napawdę porywające, ale były i takie, w których tęsknie spoglądałam w kierunku czekającego na drugą część koncertu kontrabasu i perkusji. Po krótkiej przerwie dołączył grający - moim zdaniem - w magiczny sposób bliski grze Klausa Kugela - perkusista: Robert Rasz (wspaniały muzyk, którego poznałam na płytach grupy The Light tworzonej z Waclawem Zimplem i Wojkiem Traczykiem) oraz przesympatyczny, porywający "HEROWSKI" kontrabasista (płyty HERY oraz "Affinity") - Ksawery Wójciński. Kontrabasista na pewno nas nie zawiódł, gral pięknie, zwłaszcza solówki, w których odpływał wraz z publicznością. Publiczność była oczarowana wszystkimi Panami tak, że koncert przedłużył się do godziny 22:30. Nie obeszło się bez bisu - i tu Ksawery pojawił się ze smyczkiem, strącając niczym magik kartki z nutami. Wspaniały widok: Kontrabasista zamachujący się smyczkiem, oderwany od rzeczywistości, pogrążony w muzycznym świecie doskonałości, a wokół niego fruwające nuty!


Płyta "Affinity":

Pozytywna energia HERY prezentowana przez dwóch jej członków Ksawery Wójciński i Paweł Postaremczak), ezoteryka i piękno oraz magia krążąca wokół perkusji Klausa Kugela sprawiają, że płyta „Affinity” aż się prosi, by włączyć ją do swojej kolekcji, choćby poprzez skład tworzących ją Muzyków. Płyta składa się z trzech utworów. Pierwszy – najkrótszy ( 08'59) - „Transcend the nearness” (kompozycja Pawła Postaremczaka) jest bardzo osobisty i nasycony emocjami. Artyści wchodzą tu w inny wymiar kontaktu z publicznością, jakby od środka. Utwory zawarte na płycie są nagraniami koncertowymi, co słychać zwłaszcza na początku drugiego utworu - „Too close to be close”. Muzykę, w której tak ważne są emocje i duchowe połączenie wszystkich biorących w niej udział, tworzą nie tylko Artyści, ale też zasłuchana, skoncentrowana publiczność, przesyłająca Muzykom pozytywne wibracje. Klaus Kugel czaruje, tworząc przestrzeń, w której poruszają się pozostali Muzycy. W przestrzeni tej, obok pięknej, bardzo melodyjnej gry na saksofonie Pawła Postaremczaka, rzuca się w uszy wspaniały, transowy, pełen energii kontrabas. Zadziwiające, ile mocy tkwi w tym instrumencie, który, będący wyrazem emocji Ksawerego, staje się tak ważną częścią Muzyki pomimo czarującego, głośną, szaleńczą perkusją Klausa i prowadzącego całą linię melodyczną saksofonu Pawła. Piękna, uduchowiona muzyka sprawia, że nie wiadomo jak i kiedy mija ponad 30 minut utworu drugiego, kończącego się pięknym solo na kontrabasie, uzupełnionym w ostatnich minutach pięknie rozimprowizowanym saksofonem Pawła Postaremczaka i Kugelowską perkusją. 
„Amalgation” (15;14) jest ostatnim utworem tej płyty, rozpoczynającym się perkusyjnym solo, zacieśniającym jakby więzy między słuchaczem a Artystami. Kojący, hipnotyzujący kontrabas włączający się pod koniec solówki Klausa oraz łagodny, lecz pełen mocy saksofon sprawiają, że wszystko zaczyna wirować, a słuchacz znajduje się jakby w centrum tego pięknego dźwiękowego tornada, zawieszony gdzieś między niebem a ziemią.
Piękna płyta z wspaniałą oprawą graficzną. Na pewno stanie się ona częstym gościem mojego odtwarzacza CD.

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz