środa, 23 października 2013

Podróż po świecie Antka Krupy



Antek Krupa to jedna z ważniejszych, a już na pewno z najsympatyczniejszych i najbardziej wielkodusznych postaci polskiego "Miasta Błękitnych Nut". Niezwykle wrażliwy, ciekawy świata, otwarty na wszystkie jego odcienie, jak sam o sobie pisze: "Nie wiem, czy moje pojawienie się na tym świecie, było sprawą przypadku, ale wiem na pewno, 
że wszystko co mi się przytrafiło w życiu, przytrafiło się przypadkowo.... niechcący." Niechcący został obdarzony wspaniałym głosem, niechcący pięknie gra na harmonijce i, jeszcze bardziej niechcący, wydał doskonałą płytę, dedykowaną swojej maleńkiej wnuczce, której nie dane było poznać uroki tego świata. Niechcący również napisał przepiękną książkę, "Miasto błękitnych nut", w której zawarł historię krakowskiego jazzu, napisaną tak ciepłym, lekkim językiem, a jednocześnie zawierającą mnóstwo ciekawych faktów, całe naręcze doskonałych zdjęć, niedostępnych w żaden inny sposób oraz ukrytą, wspaniale wkomponowaną w całość, autobiografię.
Panie Antku, oby jak najwięcej tak wspaniałych rzeczy zrobił Pan jeszcze "niechcący" :)

"Miasto błękitnych nut, czyli historia krakowskiego jazzu i nie tylko..."

Książka? Przepięknie wydana, wspaniała jako przedmiot sam w sobie, pełna niecodziennych zdjęć. Jest to "historia o jazzie, opowiadana ustami tych, którzy tę historię tworzyli", jak pisze we wstępie sam Autor. Jak napisałam Panu Antkowi tuż po pierwszym "zanurzeniu" w tą magicznie wciągającą książkę, tego nie można nawet nazwać czytaniem! Kiedy otwiera się "Miasto błękitnych nut"- uderza zapach papieru, historii, tajemnicy, a potem to już nie tyle, że się ją czyta, tylko w magiczny sposób jest się wciągniętym pomiędzy literki, tak jakby książka ta miała moc przenoszenia czytającego  w czasy, w których się dzieje. Wnika się w nią i po prostu płynie... Kiedy Pan Antek opisuje Zaduszki Jazzowe, uczucia związane z wieczornym bywaniem na cmentarzu, to aż sama odczuwam ten niepokój, czuję zapach zniczy, widzę tą ciemność rozświetloną zniczami i czuję bliskość naszych drogich zmarłych. Jestem wśród słuchaczy w tych jazzowych katakumbach i nawet widzę tą dziurę w ścianie baraku szkoły, którą Autor wymykał się pograć w "zośkę" :)

Niesamowity język i sposób pisania, to taki osobisty pamiętnik z całym mnóstwem historii. Książka, którą, czytając, dawkowałam sobie, żeby nie przeczytać całej na raz, bo za szybko bym skończyła i czułabym niedosyt.

I tak, wędrując po przepięknych stronach tej niesamowitej książki, płynie  się z Panem Antkiem i tyloma wspaniałymi Muzykami po tych czarno-białych dawnych, nieznanych dla mnie czasach...

Mijają czasy biało-czarne, a ja płynę dalej z Panem Antkiem. W czasach niby kolorowych, lecz - w przypadku autora i kompozytora, oblanych czarną farbą rozpaczy. Maleńki Człowiek, który zajął tak wiele miejsca w sercu Pana Antka, Malutka Wnuczka "przeszła na drugą stronę tęczy"...



Czarna okładka płyty "Amela - blues o rozwianych włosach na wietrze" z anielską buźką śpiącej wnuczki, jest najpiękniejszą świeczką, jaką można zapalić komuś, kto przeszedł na tą drugą stronę, by wskazać mu drogę, oświetlić podróż i pokazać, gdzie pozostał w sercach na zawsze.

Płytę otwiera kompozycja "Amela", pojawiająca się również jako ostatni utwór, przed bonus trackiem. Kompozycja jednoznacznie odnosząca się do nieodżałowanej dla Pana Antka śmierci ukochanej wnuczki. Pełna smutku, rozdzierającego bólu, lecz - jednocześnie - pogodzenia się z Siłą Wyższą i głębokiej wiary, że tak być musiało, że teraz ten ukochany maleńki człowieczek jest szczęśliwy, choć "zmieniłaś krainę rozkoszy"...

Antek Krupa, pomimo współpracy przy nagrywaniu płyty z tak doskonałym Artystą jak Jarek Śmietana oraz całą rzeszą wspaniałych Muzyków (Antoni Dębski, Paweł Mąciwoda, Harriet Levis, Karolina Cygonek, Magda Piskorczyk, Jorgos Skolias, Stefan Błaszczyński, Adam Czerwiński, Tomasz Kudyk, Łukasz Wiśniewski, Marta Ignatowicz i Agnieszka Łapka), zaprosił do udziału również najdroższe jego sercu osoby - wnuki: Igora i Kacpra Piećko, którzy w przepiękny sposób wykrzykują w drugim utworze, wśród głosów znanych Artystów: "Camden Town", nadając temu utworowi specjalnego ciepła i głębi. Jest to, zresztą, jeden z piękniejszych i najbardziej wpadających w ucho utworów tego albumu.

"Song dla Gońki" dedykowany jest, jak tytuł wskazuje, najdroższej żonie Artysty, o której można wiele wyczytać na łamach "Miasta błękitnych nut". Piękna Jarkowa solówka, wśród melodeklamacji Antka, chwyta za najdelikatniejsze struny serca...

Antek obdarowuje słuchacza olbrzymią dawką doskonałego bluesa o tak wielu różnych obliczach, czego przykładem są takie utwory jak: "Nie zaznasz szczęścia", "Przepraszam" (granego również wraz z Jackiem Korohodą w Krakowie na koncercie poświęconym Jarkowi Śmietanie), "Dziurawe kieszenie", "Z Paryża w samotność", "Popatrz chmurom prosto w oczy" czy "Summertime" G. Gershwina.

Niezwykle wyjątkowym z podstawowego składu utworów na płycie jest dla mnie "Ostatni blues", gdzie Antek smutnym, bluesowym, lecz pełnym niezwykłej siły głosem opowiada pokrótce o swojej przeszłości, zaglądając w nią z uśmiechem zadowolenia z przeżytego życia. Piękna autobiografia "Starego, zdezelowanego bluesmena" jak nazywa siebie Autor, pełna tego specyficznego smutku i sarkazmu, który daje jednak siłę i - wbrew pozorom - radość oraz chęci do życia.

Płytę kończy kolejna świeczka dla Amelki - utwór, który otwierał ten album.

Jako bonus, do płyty dołączono piękną kompozycję "Cały ten jazz" oraz standard: "Another man". Prawdziwą perełką jest jednak ostatni bonus, przepiękny, pełen smutku utwór "Stary człowiek", przy którym nie sposób zapanować nad łzami... Zarówno melodia, przepiękna, rozdzierająca serce, silny, lecz zrezygnowany głos Antka, jak i sam tekst - tak okropnie, niestety, prawdziwy, prowokują do zastanowienia się nad całym tym życiem, które, niestety, coraz częściej i głośniej woła wraz z Artystą: "po co komu stary człowiek"...

Płyta jest pełna tak pięknych nut, wspaniałych instrumentalistów, a także przepełniona niesamowicie głębokimi tekstami, że trudno rozkładać ją na czynniki pierwsze, trudno oceniać wszystko osobno. Należy po prostu całkowicie oddać się jej i dać się zabrać w krainę ciepłych uczuć wypełniających duszę Artysty, nie zastanawiając się w jaki sposób ani w jakim celu tam dotarliśmy.

"Co jeszcze zrobię niechcący... aż boję się o tym myśleć"... pisze Antek Krupa na swojej stronie internetowej (http://www.antonikrupa.pl/index.html). Panie Antku Kochany... Oby zrobił Pan jeszcze jak najwięcej. I właśnie "niechcący"!

Audycji Pana Antoniego Krupy można słuchać w Radio Kraków:
we wtorki, od pólnocy do 2 nad ranem - "Jazzowy Helikon"
w czwartki, od 18 do 21 - "Alternatywna Lista Pzebojów"
w soboty, od 20 do 22 - "Songi - Bluesy - Ballady"
oraz w niedziele, od 14 do 16, "Radiowa Kafejka"

Marta Ratajczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz